Odczyt nastąpił w dniu 18.12.2019 w Klubie Świadomego Rodzica
(artykuł w fazie roboczej, proszę o uwagi, opinie, pytania)
Część I – Wstęp
Dziecko przychodzi na świat nie otrzymując nawet „położniczego klapsa”, przebywa w domu, w którym przemoc nie istnieje. I nagle pewnego dnia podejmuje próbę egzekwowania „swego” poprzez agresję wobec rodzica, rodzeństwa czy innych dzieci. Potem tę metodę doskonali sięgając po rękoczyny. Dlaczego?
Przyjaciółka poprosiła mnie, abym poruszył ten temat w Klubie Świadomego Rodzica, gdyż ma półtoraroczne bliźniaki, które czasami na zmianę stosują takie rozwiązanie wobec siebie. „Pamiętam, że my z siostrą bliźniaczką często się lałyśmy” – mówi. – „Nawet jako nastolatki! (…) Czy to może być dziedziczne?”. Inny bliźniak mówi: „Praliśmy się z bratem często, ale mądrze, czyli nie przy rodzicach, aby nie robić mamie przykrości i nie zebrać bury od taty!”.
No cóż, rad nie rad, będąc u moich dwuletnich wnuczek, obserwuję podobne, choć na szczęście rzadkie zachowania. Bez wzorca, same na to wpadły. Dlaczego? Dlaczego sięgają po agresję, której ich zgodni rodzice nigdy sobie nie okazują i być może taka myśl nawet nigdy nie przyszłaby im do głowy?!
Część II – Na skróty – szybkie porady w temacie: „Co mam zrobić, gdy moje dzieci się biją”?
Odpowiedź: Nic. Bądź jak niedźwiedzica. Gdy niedźwiadki się poszarpują i podgryzają, to dopóki nie zagraża to ich zdrowiu, nie zwracaj na nie uwagi. Potem przytul oboje jednakowo i daj im np. po kawałku jabłka.
Do codzienności włącz na trwałe dawanie uznania, a także chwalenie, docenianie i nagradzanie każdego przejawu czułości, grzeczności i współpracy dzieci wobec siebie i dorosłych. Zawsze (nawet w tych gorszych momentach) okazuj dzieciom ciepło i szacunek, empatię i zrozumienie. Koniec porady. Więcej o dziecięcej agresji poniżej.
Część III – Dlaczego dzieci od niemowlęctwa używają agresji i jak ograniczyć takie zachowania?
Dziecko, które doświadcza niezależności od matki, gdy zaczyna chodzić, ma poczucie nadludzkiej mocy. Nagle może eksplorować świat i wszystkiego dotknąć. Mając tę „nadludzką moc” ma oczekiwanie, że może wpływać na wszystko. Dlatego daj mu przeżyć ten „maniakalny” okres i pozwól doświadczyć, że jest inaczej.
Co możesz w tej sytuacji zrobić? Jeżeli dziecko rzuca ze złością klockami czy inną zabawką, a nie dzieje się nic co by jemu zagrażało, to możesz usiąść, napić się kawy, pomedytować, ugotować kaszkę, wyprasować śpioszki…, czyli „najpierw tlen”. Gdy sytuacja się uspokoi i Ty też, to możesz podejść do takiego półtoraroczniaka, przytulić go i z pełną troską powiedzieć na przykład: Nie zadziałało? Ja też czasami się złoszczę, gdy coś nie działa tak jak chcę. Czujesz złość? Pozbierajmy teraz te klocki, ja je schowam i oddam Tobie jutro… (Uwaga, to nie kara tylko konsekwencja!).
I choć dziecko nie umie jeszcze odpowiedzieć, to rozumie co do niego mówisz. Co prawda, te słowa będą bardziej uspokajały Ciebie, ale za to atmosfera, którą tak zbudujesz, wpłynie pozytywnie na dziecko. W przyszłości, gdy zacznie mówić, będzie procentować jako empatyczna podwalina pod wasze rozmowy w trudnych sytuacjach.
Wcześniej bywało, że sam w takich momentach łapałem się na odczuwaniu pokusy do wypowiedzenia stwierdzeń typu: Jesteś niegrzeczny, niedobry. Jesteś zły, jak możesz?; Kto tak robi?; Nie masz sumienia!…itp. Dziecko czuje złość i nie do końca wie co zrobiło, ani jakie są tego skutki, natomiast negatywne określenia, stygmatyzują je. Oceny, które wygłaszasz o nim, traktuje jak prawdę o sobie. Dobrze, że się powstrzymałem. Dziecko tak bezkrytycznie wierzy rodzicowi, że utożsamia się z tymi negatywnymi cechami. Nieświadomie coraz częściej reprezentuje takie postawy.
Jeżeli zaś miała miejsce agresja jednego dziecka skierowana do drugiego, to w przypadku półtorarocznych bliźniąt, większość podpowiedzi dla rodziców brzmi: „Przetrwaj. Tak zwykle bywa, to taki okres rozwojowy. Reaguj jak najrzadziej. Gdy to się nasila, idź do psychologa dziecięcego”. Ale uwaga! Bliźniacy, mogą się bić tylko po to, aby zyskać Twoją uwagę! To głupie i bezrozumne? Rodzic do oceny takiego zachowania korzysta z rozumu, a dziecko z całego połączonego umysłu („mózg gadzi, ssaczy i rozum”). Trochę się poszturchają, któreś popłacze, ale dzięki temu oboje na długo zyskają Twoją uwagę. To taka forma autoagresji w duecie, dla uzyskania nagrody jaką jest Twoja uwaga.
Jeśli dojdzie do rękoczynów, a jesteś w pobliżu, możesz delikatnie wziąć „agresora” za rączkę i powiedzieć: „To Hanię boli. Możesz przeprosić Hanię i pogłaskać. Hania jest dobra. Pogłaszcz ją. Taaak.”. Dziecko zwykle powtarza ten gest samodzielnie. Natomiast, gdy już zaczynają mówić, to po chwili możesz najpierw przytulić to „poszkodowane” i ze słowami np. „Co możesz zrobić w sytuacji, gdy widzisz, że braciszek chce bawić się zabawką którą masz w ręku? Zero wycieczek typu: „Braciszek jest zły”, czy „Co sobie dajesz”, „I po co się upierasz?”. Bez pouczek, dokuczek, wypominek i moralitetów. Potem możesz zachęcić dziecko używające agresji, aby poćwiczyło inne metody wywierania wpływu, a ofiarę tej agresji, innych metod radzenia sobie w takiej sytuacji.
Powinno się zmierzać w kierunku pytań do obojga, typu: „Jest jedna zabawka i oboje chcielibyście się nią bawić, co można zrobić w tej sytuacji?”. Tu jak najmniej podpowiedzi, a jak najwięcej cierpliwości. Aby zadowolić rodzica, dzieci same znajdą wiele konstruktywnych rozwiązań. To właściwa droga od błędnych zachowań do nauki na błędach – od porażek do sukcesów.
Poświęcaj dzieciom więcej uwagi, gdy zachowują się właściwe i włącz do słownika ze wszystkimi domownikami „magiczne słowa”, język współpracy (Co możesz w tej sytuacji zrobić? Czy potrzebna jest Tobie pomoc?) i wzmocnienia pozytywne, czyli szczere pochwały, podziw i uznanie. Co w takim razie robić? Ucz pokory (nie mylić z uległością!), pokory do tego, że nie na wszystko ma wpływ.
A co jeszcze może pomóc dzieciom po wybuchach złości? Może pomoże im TRE, zwariowany taniec, skakanka, a na pewno przytulenie. Zaś na co dzień – tu powtórzę – „magiczne słowa”, język współpracy i wzmocnienia pozytywne i zachęta do poszukiwania innych, samodzielnych rozwiązań w każdej sytuacji.
Część IV – Dla tych, co chcą wiedzieć coś więcej o dziecięcej agresji w rodzinie i jak sobie z nią poradzić?
Przychodzi taki moment, że mamy wrażenie, że dziecko złości się na wszystko co je otacza. Na klocek, który ma się połączyć z drugim. Nie łączy się? Klocek jest zły (niedobry). Na mamę, która ma rozumieć, że wyciągnięta ręka z odgłosem „tak!”, albo „to”, „yyyy!” lub innym oznacza: Podaj tę kolorową szklankę. Mama nie podaje? Mama jest zła (niedobra). Na siostrę, która ma podać zabawkę, którą trzyma w ręku, gdy patrzę na nią i wyciągam ku niej rękę. Nie podaje? Siostra jest zła (niedobra).
Jeśli ktoś / coś jest niedobra / niedobre, to trzeba wpłynąć na to tak, aby naprawić – by była / było dobre. Nie idzie po dobroci, to zastosuję bardziej radykalne i kategoryczne metody w postaci większego nacisku. I tak dziecko dochodzi do coraz bardziej agresywnych zachowań. Skąd wie, że trzeba zastosować większy nacisk? Doświadcza na sobie. Skąd, kiedy!? To niemożliwe! – głoszą rodzice takiego malca.
Dziecko ma takie doświadczenie: Gdy mama reaguje na mnie z naciskiem, to ja działam tak jak ona chce.(!) A jak nie działam, to mama naciska bardziej i zaczynam działać. Proste. To doświadczenie dziecko może łatwo potwierdzić: Jak tato albo brat nie działa, to mama reaguje z naciskiem (np. uniesionym głosem) i oni działają, a gdy jeszcze nie działają, to mama stosuje większy nacisk (krzyczy) i oni działają.
Czyli, gdy coś jest niedobre, bo nie działa jakby dziecko chciało, to ono reaguje z naciskiem. To nadal nie działa, więc reaguje z większym naciskiem, tak jak mama, a tu znowu nic! (Pamiętasz, dziecko ma poczucie nadludzkiej mocy w tym okresie) Wtedy się złości, czasem wyżywa na tym, a to i tak nie działa! Co z moją mocą? To jest dla dziecka na prawdę frustrujące.
Agresja w rodzinie zaczyna się na bardzo subtelnym poziomie. Najczęściej, gdy rodzice są drażliwsi z powodu nieprzespanych nocy, depresji poporodowej, niedojedzenia, nierównowagi w obowiązkach, braku spotkań z przyjaciółmi, zawyżonej temperatury w domu i innych niewygód powstałych z tytułu dołączenia nowego członka do rodziny.
„Kochanie, idziesz już z tym mlekiem? Nie wiem jak długo uda mi się utrzymać dziecko!” – takie słodkie zwroty, ale niosące w domyśle: Jesteś opieszały, więc nie OK, ja jestem OK, bo dbam o dziecko – to wstęp do agresji między rodzicami, którą później skopiuje dziecko, tyle, że w ekspresyjnej, często fizycznej formie.
Oczywiście rodzice, to nie jedyny wzorzec do naśladowania. Świetny materiał stanowią oglądane kątem oka filmy i wiadomości dla dorosłych, sport (szczególnie boks). „A co ono z tego zrozumie?” – pyta rodzic. Wiele, zaręczam, że wiele. To że nie umie mówić, nie znaczy, że jego umysł nie potrafi uczyć się i rozwiązywać skomplikowanych zadań. Potrafi i to na wysokim poziomie trudności.
Dla przykładu, półtoraroczna Honorata, znika w ciemnym pokoju, tam stuka czymś o podłogę. Słysząca to bliźniaczka Michalina wyrusza na sprawdzenie odgłosu, pozostawiając zabawkę „B”, którą trzymała w rękach. Honorata wychodzi z tego pokoju i obojętnym krokiem mija idącą Michalinę i zmierza do trzeciego pomieszczenia. Pomimo ciemności, bezbłędnie odnajduje wcześniej ukrytą przez Michalinę zabawkę „A” i krokiem zwycięzcy wraca do pokoju. W tym czasie wraca też Michalina. Widząc swoją ulubioną zabawkę „A” rusza by odebrać ją Honoracie. Honorata bez oporu oddaje jej zabawkę „A”, po czym idzie bawić się swoją ulubioną zabawką „B”. Parę tygodni później Honorata używa rozwiązań siłowych, a Michalina sprytu. Czyli rozwijają się prawidłowo.
Bajki, filmy dla dzieci i gry, często podsuwają różne pomysły jak korzystać z agresji w trudnych sytuacjach. Gdy do tego dołączymy spostrzeżenia z placów zabaw i innych spotkań, to dziecko ma ogromny zbiór nowych sposobów stosowania agresji. A skoro „wszyscy tak robią”, to dziecko nabiera znieczulenia na takie zachowania. Nabiera też przyzwolenia i słuszności, bo skoro „wszyscy” i „skoro tak robi bohater z bajki, a ja też chcę być bohaterem, to…”.
Gdy dziecko jest głodne, niewyspane albo jest mu gorąco, staje się nerwowe. Podobnie, gdy jest rozkojarzone i znudzone nadmierną ilością dystraktorów w postaci zabawek, ale z energią do zabawy. Ono woła o pomoc, bo nie wie dlaczego czuje to co czuje i szuka sposobu, aby zwrócić na siebie uwagę. Gdy tej uwagi nie dostanie, nie rozumiejąc własnych emocji, wpada we frustrującą niemoc i szuka sposobu na ucieczkę lub atak, czyli albo zamyka się w sobie albo staje się dokuczliwe.
Umiem chodzić! – miało być otwarciem świata, a jest źródłem frustracji typu „nie wolno”. Jest zdumione tym, że nie wolno wkładać paluszka do kontaktu, przekręcać gałek w kuchence etc. Potrzebuje bezpiecznej przestrzeni emocjonalnej, żeby się trochę pozłościć na ten nieznośny świat. Gdy jej nie ma, to pod wpływem narastającej złości uruchamia agresję i eskaluje w tym, aż tę złość rozładuje.
Z byle powodu (tak wydaje się dorosłym) bije rodzeństwo, rodziców, niszczy zabawki. Tak robi, bo jest znudzone albo sfrustrowane, w emocjach, a nie zna innych rozwiązań! Dorośli w emocjach – złości, gdy też nie widzą innych rozwiązań, to czasem „walą głową w mur”.
Dziecko redukuje napięcie wyżywając się na przedmiocie frustracji (czasem na sobie) i po chwili czuje spływającą po nim ulgę! Widzi mamę „ratującą mu życie” i czuje się kochane. Ta ulga i poczucie bycia kochanym stają się tak ważne, że niektóre dzieci mogą się niego nawet uzależnić (!).
Nie chcesz tego? Nie okradaj go z jego złości! Cokolwiek się zdarza i nie zagraża jemu ani nikomu, pozwól mu przeżyć złość. Ma do niej prawo, bo to jego złość i nikogo więcej. W ramach tego co jesteś w stanie zaakceptować, stwórz dziecku przestrzeń do wyzłoszczenia się. Gdy je każesz lub na nie krzyczysz, stosujesz przemoc. Taka postawą uczysz go przemocy. To błędne koło.
Zachowaj wewnętrzny spokój. Wytrenuj nawyk spokojnego reagowania (chyba, że dzieci idą na siebie z ostrymi narzędziami – to nie zastanawiaj się, działaj!!!). Spójrz na to tak: Bójka moich dzieci to trening moich emocji w tym momencie. Nazwij i uznaj uczucia dzieci. Stwarzaj też konsekwencje. Nie kary po których dziecko czuje się gorzej, a konsekwencje uświadamiające dziecku jego błędne zachowania, co do których wcześniej się umówiliście. Jeśli w wyniku niewłaściwego zachowania powstała szkoda, daj dziecku możliwość samodzielnej naprawy wyrządzonej szkody bez upokorzenia. Miej wiarę, że sobie poradzi.
Gdy oswoisz emocje, zainteresuj dziecko sobą, aby mogło skupić uwagę na tym co mówisz, a następnie opisz to co widzisz w kontekście. Nawet, gdy ma ledwie ponad dwa latka. Przykładowo: „Siostrzyczka ma misia i nie chciała Tobie go dać? Z tego powodu czujesz złość? (Ja czasem też tak mam)”. Teraz do drugiego dziecka. „Boli? Poczułaś się zagrożona? Zależy Ci na tym misiu czy przytuliłaś go mocniej bo poczułaś się zagrożona?” I do pierwszego: „Co innego możesz zrobić, aby dostać zabawkę od siostrzyczki?” …i tak na przemian, więc teraz do drugiego: „Co Ty możesz zrobić, gdy widzisz, że braciszkowi bardzo zależy na zabawce, którą trzymasz w rękach?”…
Po każdym pytaniu cierpliwie czekasz na odpowiedź i słuchaj tak, jak byś chciała, aby dziecko słuchało Ciebie – bezkrytycznie. Wielu psychologów podpowiada, aby przedmiot sporu zabrać. Usunięcie go ma być konsekwencją dla dzieci wynikającą z ich niewłaściwego zachowania. Ma to też wyrównać ich szanse tym, że żadne nie będzie nagrodzone przedmiotem sporu. Dzieci wtedy rzadziej wchodzą w rolę agresora, ale także ofiary prowokującej do agresji. Innym sposobem jest odseparowanie napastliwego agresora, na czas ochłonięcia i dopiero po tej chwili podjęcie rozmowy.
Gdy zdarzy się rewanż, zachowaj spokój i bez moralitetów typu: „A nie mówiłam, że Ci odda?” albo: „Czy Ty też musisz być taka niedobra jak on?” czy: „Teraz już wiesz, że to boli?” – przedyskutuj temat od nowa, jakby poprzedniego zdarzenia nie było. Nawet po dziesiątym czy n-tym razie, dla nich to nowe zdarzenie, więc pracujesz z nimi tak, jakby to był ich pierwszy raz. Od nowa zachęcasz je do samodzielnego rozwiązania tego zadania.
Część V – Czy agresja może być dziedziczna? Jakie jeszcze mogą być czynniki wspierające agresję u dzieci?
Badania wykazują, że w pierwszych latach dziecko może mieć zachowania agresywne wynikające z genotypu. Dziewczynki mają tych zachowań mniej niż chłopcy. Jednak później te zachowania narastają lub zanikają niezależnie od początkowego natężenia. W większości jednak po siódmym roku te zachowania narastają, co świadczy o rosnącym znaczeniu wpływu społecznego, umacniającego zachowania agresywne.
Biologicznie dużą rolę odgrywają tu neuroprzekaźniki kontrolujące zachowania agresywne m.in. serotonina i dopamina. Niski poziom serotoniny wpływa na nadpobudliwość i częstsze występowanie ofensywnych zachowań agresywnych. Wzrost poziomu dopaminy – biologicznego układu nagrody – daje poczucie błogości i osłabia ból, stąd dziecko odczuwa błogą ulgę nawet po autoagresji. Ta błoga ulga „dopaminowa”, jest tak przyjemna, że niektóre dzieci mogą się niej nawet uzależnić.
Innym, niezwykle ważnym „uzależniaczem” jest cukier. Już po paru minutach od zjedzenia, powoduje gwałtowny przypływ energii i nadmiernego pobudzenia. Już po godzinie energia zaczyna spadać i u dziecka pojawia się drażliwość i nerwowość. Do tego barwniki i inne dodatki w słodyczach i napojach także wpływają na wzrost agresji i brak koncentracji u dzieci.
Patrząc na zagadnienie od strony ewolucyjnej, umysł jako, że jest zorientowany na obronę życia (transfer genów), głównie reaguje na dynamiczne, emocjonujące, przemocowe wyróżniki w otoczeniu. Nie zauważa spokojnych rozmów osób dążących do rozwiązań, tylko zwraca uwagę na te zdarzenia, które są głośne, emocjonalne i zapamiętuje je. Zapamiętuje, bo uważa, że one bardziej mu pomogą w sytuacjach związanych z przetrwaniem. Później w określonych afektach, dziecko stosuje agresję i przemoc, gdyż jego umysł chętniej sięga po te rozwiązania.
Z treści cytatu we wstępie: „Praliśmy się z bratem często, ale mądrze, czyli nie przy rodzicach, aby nie robić mamie przykrości i nie zebrać bury od taty!” – można domniemać, że ojciec reprezentował zachowania agresywne, zaś mama bierno-uległe. Czyli reprezentowali wzorce rozwiązań prowadzących do agresji. Dzieci dopóki są w domu, nie mają od kogo uczyć się innych rozwiązań. Tu dodatkowo „wzmacniaczem” stosowania rozwiązań agresywnych jest „adrenalinka” płynąca z zakazanego – skrywanego zachowania. Dzieci nie uczyły się stosowania pozytywnych rozwiązań i współpracy tylko doskonaliły unikanie kar.
Twórca teorii społecznego uczenia się, psycholog Aleks Bandura w wyniku badań stwierdził, że oglądanie agresywnych zawodników, gdzie zwycięzca zdobywa nagrodę (boks, MMA), sprzyja uczeniu przemocy. Podobnie dorośli, indukują sobie zobojętnienie na zachowania antyspołeczne oglądając filmy i programy nacechowane takimi elementami. Umysł dziecka widzi to tak: skoro rodzic to ogląda z zainteresowaniem, to znaczy, że jest to potrzebne do przetrwania. Dziecko widzi przyzwolenie na przemoc i nagrodę, więc odbiera to jako dobre rozwiązanie.
Warto tu dodać, że rywalizacja wciąż jest pozytywnie postrzegana społecznie. Lepsi, silniejsi, sprawniejsi w porównaniu z innymi, to „urodzeni zwycięzcy”! O takich dzieciach marzy wielu rodziców pokładając w nich często własne niespełnione nadzieje. Odnoszą się do porównań społecznych, a nie do rozwijania talentów swoich dzieci. Takie postawy (JA OK – Ty nie OK), skierowane są na pokonanie przeciwnika, a nie na współpracę.
Podsumowując, dziecko to papierek lakmusowy atmosfery domowej. Obserwuje rozwiązania rodziców i kopiuje jak w powiększającym lusterku. Doskonaląc się, uzupełnia zbiory podpatrując media (szczególnie) i przykłady z otoczenia.
Pamiętając, że rodzice wzmacniają to co wzmacniają w zachowaniach dzieci, podstawą jest minimalizowanie swojej aktywności podczas zachowań niepożądanych, a poszerzanie tej aktywności i nagradzanie dziecka za zachowania pożądane.
W trudnych sytuacjach zalecam: „najpierw tlen”, potem współpraca w uczeniu nowych, pozytywnych rozwiązań.
Część VI – Podsumowanie.
1. Ogranicz cukier, słodycze i produkty które go zawierają – czytaj etykiety zanim cokolwiek podasz dziecku.
Apel I – do rodziców:
Dbajcie, aby słodycz
była jak najczęściej na ustach,
a jak najrzadziej w nich.
Nigdy na odwrót!
2. Utrzymuj lekki chłód, nie przegrzewaj pomieszczeń domowych i przewietrzaj je, gdyż zawyżona temperatura i duszne pomieszczenia pobudzają nerwowość dziecka.
Apel II – do rodziców:
Dbajcie o to, aby w domu
atmosfera była ciepła,
a powietrze chłodne.
Nigdy na odwrót!
3. Słuchaj tak, jak byś chciał/-a, aby dziecko słuchało Ciebie i mów tak jakbyś chciał/-a, by dziecko mówiło do Ciebie. Daj dziecku uwagę i wysłuchaj je od początku do końca bez opiniowania, ostentacji i oczekiwań. Zanim cokolwiek powiesz, najpierw przyjmij jego perspektywę, a nie własne myśli na dany temat.
Apel III – do rodziców:
Dbajcie o to,
aby będąc z dzieckiem
mało mówić, a dużo słuchać.
Nigdy na odwrót!
4. Zdecydowaną większość czasu dzieci zachowują się właściwie. Zauważ to! Przychodź do nich, gdy są grzeczne i nagradzaj takie zachowania. Tak, wtedy, gdy nic się nie dzieje – zwłaszcza wtedy – nagradzaj je za to, że potrafią zachować spokój i są sobie pomocne – współpracujące. Pobądź chwilę z nimi.
Apel IV – do rodziców:
Dbajcie o to, aby okazywać większe
zainteresowanie dziecku, gdy jest grzeczne,
a mniejsze, gdy psoci!
Nigdy na odwrót!
5. Dziecko potrzebuje czuć się akceptowane, wartościowe, potrzebne, bo to mu daje poczucie przynależności do rodziny. Potrzebuje od rodzica akceptacji i czułości, szacunku i konsekwencji, zainteresowania i empatii, zrozumienia i wsparcia, opieki i życzliwości, obowiązków i cierpliwości oraz zabawy i przytulenia, zabawy i przytulenia, zabawy i przytulenia…
Apel V – do rodziców:
Dbajcie o to, aby przekazywać
w miarę twarde granice,
a jak najmiększe przytulenia.
Nigdy na odwrót!
6. Stosuj poznawane metody bez oczekiwania natychmiastowych stałych zmian. Dziecko to nie robot, w którym zmienisz oprogramowanie. Twoja praca nad sobą i z dzieckiem, to proces, który może mieć różną dynamikę i nieprzewidywalny przebieg. Bądź dobrej wiary w pozytywny skutek Twojej świadomej pracy z dzieckiem.
Apel VI – do rodziców:
Dbajcie o to, abyście wychowując,
byli surowszymi wobec siebie,
a cierpliwszymi wobec dziecka.
Nigdy na odwrót!
7. Rodzic to „najwspanialsza zabawka” na świecie. Wycieczka na sąsiednią uliczkę, wspólne oglądanie poruszającego się ślimaka po liściu, sprawdzanie jak (szybko czy wolno) dzisiaj kręci się wiatraczek przy starym domu, sprawdzanie czy igły jałowca kłują, nazywanie ptaków czy samochodów, to najwspanialsze rozrywki.
Apel VII – do rodziców:
Dbajcie o to, aby dziecko
było kreatorem zabawy,
a zabawki narzędziem.
Nigdy na odwrót!
Zabawka
dziadek – Andrzej Marian Kubiak