TUSIRO – Trening Umiejętności Społecznych i Rozwoju Osobistego
Kwadrans
z A M K – Adekwatnym Myśleniem Kontekstowym*,
to fragmenty
dziewięciogodzinnych warsztatów, jakie odbywają się w każdą
pierwszą niedzielę miesiąca.
Tym razem: Dlaczego coraz trudniej jest nam zrozumieć się w partnerstwie?_1
– fragment warsztatu o relacjach, jaki odbył się dnia 2019.04.07 w Gdyni.
Będziemy się temu przyglądać i zastanawiać dlaczego to tak „fajnie” eskaluje, że później bez tej osoby to jest nam tak jak (przysłowiowemu) psu bez pcheł, czyli z pchłami źle bo gryzą, a bez nich też źle bo smutno (nudno). Tak budujemy wszystkie relacje. Jedne bardziej ekspresyjne, drugie mniej ekspresyjne, jedne bardziej…, drugie mniej… . Gdybyśmy chcieli to zmienić, to musimy (niestety) najpierw przyjrzeć się temu, w jaki sposób (nie)funkcjonuje nasz umysł i w jaki sposób możemy przyjrzeć się sobie, żeby zmienić ten kawałek siebie, a także żeby uruchomić to co dotychczas zepchnęliśmy, czyli aktywować nasz deficyt.
Jest taka bardzo „brzydka” teoria, na temat jabłek. Podobno kiedyś ktoś podzielił jabłko, jedna część poszła w jedną stronę świata, druga w drugą stronę. Teoria ta mówi, ze mają one się szukać, a potem znaleźć. Kiedy te dwie połówki jabłka się połączą, to dopiero wtedy będzie wspaniały związek…
M: … i wszystkie problemy życiowe znikną 🙂
A: … i to jest największe oszustwo naszej rzeczywistości.
Dlaczego? Dlatego, że jeżeli ja będę próbował znaleźć kogoś, kto mi wypełni moje deficyty, a nie ja sam najpierw je wypełnię, to później będę miał pretensje tylko i wyłącznie o to, że ta osoba mi tych deficytów mi nie daje (nie uzupełnia).
M: Bo tego oczekujemy, aby partner dał nam to, czego nie dostaliśmy od rodziców.
A: To zdarza się najczęściej. Tego deficytu już nam nikt nie naprawi. My sami ewentualnie możemy, natomiast jeśli na przykład będzie mi brakowało tego, żeby ktoś na mnie zwracał uwagę i do tego będzie mi brakowało przytulenia, to będę miał dwa pomysły, np.: Pierwszy pomysł to będzie taki, że jak ktoś mnie dotknie (Andrzej prezentuje otarcie) to zrobię coś takiego: (Andrzej odskakuje jak oparzony).
Dziecko mając trzy latka, musi jakoś sobie jakoś z tym poradzić, że nie jest przytulane. W jaki sposób może sobie to tłumaczyć? „Przytulanie jest brzydkie, jest be i fe. Nie jest dobre i jest niehigieniczne, i w ogóle jest obrzydliwe, brrr. Jak w ogóle można się do kogoś przytulić? Brrr, paskudne, to jest po prostu paskudne.”
I dziecko sobie to w taki sposób tłumaczy, tłumaczy… i gdy taka osoba ma potem lat 18, później 20, i zaczyna przekraczać dwudziestkę, to jak sobie coś takiego wpoi, to potem jak się z kimś spotka i nawet poczuje „taki” ogromny magnetyzm, odegra: „Ale nie, nie nie…, niby fajnie, ale tak z dużym dystansem podaje rękę.”
T: Tak, ale takie zachowanie też nabywamy, nie?
A: Dokładnie, to jest nabyte. Musimy ochronić siebie (dziecko musi ochronić siebie). Ono nie może przyjąć do wiadomości tego, że jest przez mamusię czy tatusia odrzucane. Musi sobie to wytłumaczyć inaczej – zracjonalizować. Zobaczcie, że dziecko ma trzy lata, a już ten umysł nieświadomie (mimowolnie) zaczyna pracować.
Nie, nie wolno się przytulać, bo przytulanie jest niehigieniczne, przytulanie jest brzydkie, przytulanie gniecie kołnierzyk (tatusiowi).
?– To jest krępujące.
A: Tak. Osoba która ma takie przeświadczenie, gdy będzie podchodzić do kogoś bliżej, już będzie czuć (pociągając nosem) aha, nie ruszaj go, bo spocił się, albo coś tam, aha… a przytulenie się na przywitanie – zapomnij. W ogóle fuj, nie!
Dziecko tłumaczy sobie w taki sposób, bo nie potrafi zrozumieć – dla niego rodzice są najważniejszymi osobami w życiu, to jest ich pierwsza miłość, więc nie może sobie wytłumaczyć dlaczego jest odrzucone albo odepchnięte.
Co prawda częściej mają to dzieci, które nie przechodziły przez poród naturalny, często mają troszeczkę większy dotykowstręt. Te, które się „otarły” o naturalny poród troszeczkę lepiej sobie radzą w tym temacie.
Następne etapy, w okresie do trzech lat, to:
Jeżeli dziecko było długo karmione piersią, to nie będzie miało z tym problemów, a jeżeli były odepchnięte i to w taki agresywny sposób oderwane od tej piersi, bo mamusia chciała mieć ładne piersi i nie chciała by z tymi piersiami coś się stało i karmiła z butelki.
T: Śmieszne metody… i wszystko jasne
Dokładnie tak, ale to jeszcze nie wszystko, bo jeszcze nie wiemy co dziecko z tym zrobi. To póki co jest tylko ten etap i teraz tak: Wiemy już, że to jest temat, który będzie dla dziecka ważny, czyli dziecko będzie rozumiało, że może być tak, że po nim dziecko będzie miało świerzby…
(Cześć Asieńka – tu rytualne powitanie – misiaczek od trenera i oklaski od grupy)
…dziecko będzie miało świerzby i różne choroby skórne tylko po to, aby uniknąć kontaktu fizycznego, może mieć nadwrażliwość na zapachy, żeby się nie zbliżać do innych osób, itd. Będzie budować świat, który dla niego będzie bardzo odległy (zdystansowany), będzie budować świat, który dla niego będzie bardzo unikowy. Po drugiej stronie jest inny świat – świat mojej potrzeby, czyli to dziecko spycha tam swoją potrzebę przytulenia, swoją potrzebę bycia przy kimś blisko, spycha coraz bardziej. Tak?
Tutaj często występuje (Wam to nie zagraża), jak gdyby taki ekstremalny kawałek, jest to zaburzenie – borderline. Może ono powodować coś takiego, że osoba będzie wręcz unikać kontaktu z ludźmi, a z drugiej strony będzie odczuwała ogromny „głód” i będzie do tego kontaktu dążyć. Teraz zobaczcie co się dzieje. W zależności od tego, jak ta osoba potem rozwiąże to w swoim życiu, czyli jeżeli później ja spotkam kogoś, kto ma taki zapach, który mi pasuje, nagle po prostu wszystkie zapachy są be i fe, ale jedna osoba ma super (zapach), to w tym momencie do tej osoby mam tak (lecę z klapkami na oczach). Nie wiem dlaczego, ale do tej osoby mam tak (ślepo lgnę). Gdzieś na poziomie chemii, ominę tę całą barierę – cały ten płot z drutem kolczastym i zasieki wszystkie ominę, tylko po to, żeby się do tej jednej jedynej osoby „dorwać”. Teraz o tym co się następnie dzieje. Ano, ta osoba, to jest właśnie ta osoba, która ma mi wypełnić mój deficyt. Tu jest bardzo ważna rzecz: ma mnie przytulać cały czas, na okrągło. Nic innego, tylko ma mnie przytulać i nic więcej. No i oczywiście ma przez cały czas zwracać na mnie uwagę. Ja będę „wywijał” różne numery, żeby cały czas ta osoba zwracała na mnie uwagę. To znaczy, nie! Ja będę bardzo porządny, tylko ta osoba będzie mnie tak postrzegać (błędnie mnie oceniać).
Jeżeli tego nie dostanę, a zwykle tak jest, że jeżeli jestem napastliwy w jakiś kierunku, to nie powiem o tym, bo musiałbym się przyznać, że ja tego potrzebuję. Wiadomo, nie? Przytulanie jest „be” i „fe”, więc się do tego nie przyznam, ale będę liczył na to, że ta osoba się domyśli. Dlaczego? Dlatego, że mój tatuś jak byłem mały, zawsze domyślał. On wiedział. Jak mi gil leciał, od razu leciał z chusteczką i mi tego gila wycierał. On się natychmiast wszystkiego domyślał. Jak byłem głodny, leciał do mnie z butelką. Tatuś się zawsze domyślał. Mamusia też. Mamusia od razu wiedziała. Jak tylko działa mi się jakaś krzywda, od razu tam z tą jodyną leciała, i pach, pach. Piekło jak jasna choroba, ale ona to wiedziała. Czyli mój tatuś i moja mamusia zawsze się domyślili czego ja potrzebuję. To znaczy, że mąż też jest od tego żeby się domyślać. Tak? No bo…
T: Jest sprawdzenie jak nie potrafi, to won.
A: No bo, jeżeli ja w mojej mamusi byłem zakochany, a teraz spotykam kobietę mojego życia, która ma zastąpić moją mamusię – bo taka jest prawda – to wiadomo, że ona się będzie wszystkiego domyślać. Jeżeli, ja jako kobieta, miałam tatusia, który był miłością mojego życia, to jak spotkam teraz mężczyznę takiego, który mi odpowiada, to znaczy, że on…
M: A jeśli tak nie jest, to nie oznacza, że moje oczekiwania są niewłaściwe, tylko, że z tą osobą jest coś nie tak.
A: No tak! Jak ze mną? Ze mną jest wszystko w porządku.
M: Jest mężczyzną! Nie wie takich rzeczy?
A: Każdy facet wie co ma robić. Tak? Jest kobieta? Jest. Jest facet? Jest. To on od razu wie czego ona chce i czego potrzebuje. Prawda? Nie? Tak nie jest? Muszę to przemyśleć.
M: Ma to coś wspólnego ze statystykami chyba.
A: No właśnie tak się teraz zastanowiłem, gdybyśmy tak przebadali statystycznie, to by się okazało, że im bardziej brniemy w związku / relacji tym częściej oczekujemy tego, że osoba się domyśli.
Uwaga! To nie dotyczy tylko relacji takich, w których potem są: ślub, dzieci, itd. Nie, to dotyczy WSZYSTKICH relacji. Zauważcie, że nasze umysły zaczynają współgrać z inną osobą na jakimś takim dziwnym poziomie, gdzie zaczynamy robić sobie skróty myślowe. Jest tak? Spotykam się z kimś tam – powiedzmy dwa spotkania – i tak jest fajnie bo…
A: Asiu, dobrze, że przyszłaś. Mogę wykorzystać?
J: Proszę.
A: I jak rozmawiamy ze sobą tak już trzeci raz, i już jest tak blisko, to wystarczy, że tak powiem: (westchnienie) …prawda?
J: Hmmm… (potakująco).
A: I kochani, naprawdę nic więcej nie trzeba, bo wiadomym jest, że skoro już się spotykamy tam, trzeci, czwarty, piąty raz, to ona się wszystkiego domyśla.
Problem polega na tym, że po roku, czy jakoś przed, to będzie iść coraz dalej, że im więcej tak (wzdychająco), bo tak jest, pierwsze trzy miesiące tak jest.
M: I to coraz lepiej!
A: Bo tak jest, im się częściej spotykamy przez pierwsze trzy miesiące – tak mniej więcej, nie bawmy się w taką ścisłą statystykę – to jest fakt, że my tak w ogóle (nie werbalizujemy) …, a potem jest tak, że ja tylko haaaa… (westchnienie), i ja już nic nie muszę mówić, i ona też już nic nie musi mówić, i my od razu wiemy o co chodzi.
T: Bez słów.
A: Zupełnie!
A: Zupełnie. I to jest ten najgorszy moment
?: Tylko, że ty wiesz swoje, a ja wiem swoje.
A: I to jest najgorszy okres. Niestety, ale jest to okres, który buduje pewne „wredne” złudzenie. W tym złudzeniu mi się wydaje, że ona się wszystkiego domyśla, a jej się wydaje, że ja się wszystkiego domyślam i to jest początek katastrofy.
?: no i każdy ma w głowie co innego.
M: No.
A: Niestety, zupełnie co innego. Maliny są totalne.
T: Jak to możliwe, że nie myślimy tak samo?
M: Ma się domyślać, tak jak na początku.
A: Dlaczego tak się dzieje? No, bo my zapominamy, jacy byliśmy na początku. To co Magdalena zauważyła, jest pewien moment, w którym my się spotykamy, (czy ja mogę tą kartkę już? – Zależy jakie masz przekonanie. […] – O trzyma się), czyli… Na razie ja będę podawał na przykładzie on/ona, ale później przyjrzymy się temu, że to jest dokładnie to samo na przykładach partnerskich ona/ona, on/on.
Cześć!
Czyli, jeżeli spojrzymy na to.
M: Doczekałeś się.
A: Doczekałem się. (rytualne oklaski dla spóźnialskich)
?: Bardzo Was oczekiwał.
?: …ale się domyśla.
A: Czyli jest ona, jest on, spotykają się przez pierwsze miesiące i budują sobie pewną ułudę. Zaczyna się spacer przez pewną ułudę: jej się wydaje, że on coraz bardziej się domyśla, a jemu, że ona też.
I umówmy się, że to jest punkt zero, czyli oni się po raz pierwszy spotkali, i to jest dla nas zerowy punkt. Gdyby oni się sobie naprawdę przyjrzeli – nie temu zamgleniu i swoim pomysłom, tylko temu co rzeczywiście widzą. Czyli, gdyby on się przyjrzał dokładnie jej, a ona się przyjrzała dokładnie jemu i zobaczyła co tam naprawdę jest. Nawet o tym co widzi, słyszy, (zapach) czuje; gdyby on się dokładnie przyjrzał jej. Nie swoim pomysłom i tym wszystkim produktom (umysłu) na jej temat. Nie. Tylko z poziomu faktów: widzę, aha, jest tak, jest Asia? Tak, przygryza wargi ..prawą, … lewą tak? To nie znaczy, że ona tak je przygryza, bo będzie się chciała ze mną za chwilę całować, albo że nie może już tutaj wytrzymać. Nie, nie, ona przygryza wargi. To, co ja tam wymyśliłem w międzyczasie, a mogłem wymyślić zarówno w jedną albo w drugą stronę (+/-). A tak, swoją rękę tak trzyma, więc jest na mnie wściekła, bo sobie wargi przegryza, jakby mi chciała przegryźć aortę… Spokojnie. Dobra, to jest znowu mój pomysł. Moje pomysły mogą pójść w jedną albo w drugą stronę (+/-). Adam, jak tak siedzi, to już wszyscy wiedzą… i wiadomo, że on (-) ma mnie dosyć, czeka tylko, żeby już była przerwa. Tak? Albo z drugiej strony, powstało coś (+), co wzbudziło w nim refleksję i ja się mogę zastanawiać co takiego powiedziałem. Zobaczcie, ja mogę być blisko, lub daleko, blisko, daleko…, według moich pomysłów, ale ten, co tam mi (w głowie) podpowiada cały czas, on będzie wiedział co jest lepsze. On mi od pierwszego dnia nie pozwala przyjrzeć się tej drugiej osobie, czyli od pierwszego dnia, nie mogę się przyjrzeć tej drugiej osobie jaką ona jest, tylko przyglądam się moim pomysłom na temat tej osoby. Prawda jest taka, że próbuję oceniać przez pryzmat tego na ile jest do mnie podobna, a nieświadomie przez pryzmat tego, na ile zrealizuje moje deficyty.
KONIEC 🙂
W związku z tym, że Andrzej używa wielu ekspresyjnych mimik i gestów, tutejszy tekst, za jego zgodą, został przeredagowany w celu przybliżenia wszelkich niuansów i właściwej wiedzy czytelnikom / słuchaczom tego fragmentu warsztatu.
*- Kwadrans z Adekwatnym Myśleniem Kontekstowym (AMK), to także kwadrans z Andrzejem Marianem Kubiakiem (AMK) – trenerem prowadzącym warsztaty dotyczące umiejętności społecznych i rozwoju osobistego. Są one skierowane do osób poszukujących odpowiedzi na pytanie: „Jak (nie)funkcjonuje nasz umysł?” oraz rezyliencji w dążeniu KU LEKKOŚCI życiowej.