Każdy z nas pełni różne role. Jesteśmy rodzicem, dzieckiem, pracownikiem, małżonkiem, właścicielem, klientem, pasjonatem, kierowcą, pracodawcą itd. Wszystkie te role przenikają się nawzajem. Jeśli na którymś z obszarów spotyka nas niepowodzenie, reszta często przewraca się jak kostki domina. Potem już nie jesteśmy w stanie dojść, czym była pierwsza kostka, która z nich była najważniejszą, a do której należy wrócić, żeby naprawić sytuację. Problemy narastają i szerzą się jak wirusy. Jeden problem przenosi tę „chorobę” na kolejne obszary naszej egzystencji.
Akceptując stan obecny, łapiemy grunt pod nogami, a to pozwala nam ruszyć do przodu. Zamiast ślizgania się po grząskim gruncie czy majtania nogami w powietrzu, pełnymi stopami czujemy grunt pod nogami. Tylko tyle i aż tyle potrzeba, by zamiast dreptać w miejscu, ruszyć „…najpierw powoli jak żółw ociężale…”, by w efekcie „…gładko tak, lekko tak…” przemierzać życie od przeszłości, przez pełnię radości czerpanej z „tu i teraz”, ku przyszłościowemu dobrostanowi.
Przeszłość potraktować jak swoją historię, skarbnicę. Z przeżyć, które pozostawiamy za sobą, wziąć dla siebie to, co jest nam potrzebne i ruszyć z otwartością ku nowemu. Przeszłość powinna nas doświadczać w taki sposób, by stała się nauką – skarbem, a nie mrocznym, magnetycznym wspomnieniem robiącym z nas neurotycznego niewolnika. Dzięki rozwojowi osobistemu wyławiamy te skarby, jednocześnie uczymy się świadomego uczestniczenia w życiu i otwartego podejścia do nowych sytuacji życiowych jakie nas spotykają.
Ruszyć z otwartością? „Wiśta wio – łatwo powiedzieć!” Jedni stwierdzą: „to jak skoczyć w przepaść”; drudzy: „tak działam na co dzień i nic z tego dobrego”; jeszcze inni: „przecież to nic nie zmieni”… Otóż ruszyć z otwartym podejściem do tego, co nas spotyka, to wyjść z nawykowego podejmowania decyzji. To, że zmienisz narzędzie i dla przykładu zamiast intuicją, IE (inteligencją emocjonalną), lewą półkulą, sercem…, teraz będziesz się posługiwać logiką, IQ, prawą półkulą, umysłem… (jak zwał tak zwał) albo na odwrót, to nadal będziesz się posługiwać nawykiem, tylko że innym.
To na czym polega zmiana w rozwoju osobistym? Na polepszeniu naszego funkcjonowania, bo to od niego zależy nasz dobrostan, a funkcjonowanie z kolei jest zależne od jakości/sprawności (nie)decydowania. Według mnie podnoszenie tej jakości/sprawności, to doskonalenie decydowania, aby było bardziej AMK:
ADEKWATNE – w zależności od skutków i presji czasu: aktywne lub reaktywne, kierowane „mózgiem gadzim, ssaczym czy człowieczym” (unikanie – dążenie);
MYŚLENIE – układanie konstruktów myślowych skierowane na uzyskanie maksymalnego efektu, przy minimalnym zaangażowaniu środków (skąpstwo – rozrzutność);
KONTEKSTOWE – zależne od całego kontekstu zewnętrznego, jako wpływającego na nas otoczenia i wewnętrznego, jako osobistych predyspozycji na dany moment (natura – kultura).
Wiedzę o tym, jak poprawiać swoje funkcjonowanie, znajdziemy w licznej literaturze. Możemy ją też poznawać i uczyć się wdrażania jej na kursach, warsztatach (ja polecam TUSIRO). Jednak rozwój osobisty, następuje pod warunkiem, że zamiast uganiać się za nowo zdobywaną wiedzą i chełpić się nią albo co gorsza wpajać ją innym, zaczniemy tę wiedzę sami stosować – przekuwać w mądrość – rozwijać siebie.
(Decydowanie metodą AMK – akronim oparty na inicjałach autora: Andrzej Marian Kubiak).