Odczyt nastąpił w dniu 17.03.2021 w Klubie Świadomego Rodzica
(artykuł w fazie roboczej, proszę o uwagi, opinie, pytania)
Najpierw tlen – jak wyłączyć swoje negatywne komunikaty?
Często nie wiemy dlaczego, ale z jakiegoś tajemnego powodu, znajomi zmieniają do nas nastawienie. Niektórzy od nas się odsuwają, inni stają się napastliwi, jeszcze inni zachowują się przy nas sztucznie… . Najczęstszą tego przyczyną, są negatywne komunikaty. Nieświadomie, stosujemy na co dzień.
Ucząc się asertywnego komunikowania – bo do takiego będziemy w tym artykule dążyć, skierowanego na uważność i szacunek, możemy pouzdrawiać swoje relacje i siebie w nich. Niezależnie od stopnia zależności, zarówno z przyjaciółmi, współpracownikami, rodzicami czy dziećmi.
Tę metodę, szczególnie polecam stosować wśród tych, którzy są na nas „skazani”, jak np. członkowie rodziny. Dzięki temu, że w każdym komunikowaniu działają podobne mechanizmy, ćwicząc z najbliższymi, jednocześnie nauczymy się budowania zdrowych komunikatów we wszystkich innych relacjach.
Czy możesz podać przykłady takich komunikatów?
Wyobraźmy sobie, że para jedzie samochodem. Prowadzący mężczyzna „zagapia się” i kobieta w ostatniej chwili przypomina mu, że powinien skręcić w lewo. On hamuje, skręca i uderza kołem w krawężnik, przez co pęka opona. Mężczyzna ze spuszczoną głową oświadcza, że zapasu (koła zapasowego) nie mają, na co kobieta, komunikuje:
„Całe życie tak się prowadzisz jak ten samochód! Od porażki do krachu! Nigdy nie masz zapasu!”
Po tych słowach, On mówi, że:
„Znowu mi dokopujesz (ma poczucie KRZYWDY). Choć raz mi nie wypominaj tego komornika!
Na co Ona, bierze „to na klatę” (ma poczucie WINY) i aby kłótnia nie eskalowała, próbuje zatroszczyć się o poszkodowanego za pomocą:
– tłumaczenia się: „”Tak mi się powiedziało, bo nie wiedziałam, że to może aż tak na Ciebie zadziałać”;„Sam widziałeś, starałam się nie wybuchnąć, a i tak mi się wymknęło”,
– wypominek, „We wtorek to Ty mi dokopałeś”, „Jak Ty mi dokopujesz, to jest o-kej?”.
– pouczek: „No co Ty, trzeba umieć wyhamować”, „Gdybyś wcześniej skręcił, to by tego nie było”;
– dokuczek: „Ty, taki kierowca? I co się stało?”; „Pan drażliwy, pan drażliwy!”
– podmianek: „Zobacz mam siniaka”, „Co zrobimy na kolację?”
– porówników: „Kowalscy też tak sobie przygadują i nikt potem się nie czepia”, „Henryk tego mi nie robił;
– przerzutek: „Trzeba było tak rządzić kasą, żeby nie wylądować u komornika”, „Najpierw psujesz auto, a potem jeszcze masz pretensje”;
– narzucanki: „Powinieneś teraz pomyśleć o naprawie auta, a nie tylko o sobie”’, „Weź się w garść chłopie”
– poniżanki: „Co z Ciebie za kierowca”, „Prawdziwy mężczyzna tak się nie obraża.”
– obiecanek: „Następnym razem postaram się ugryźć w język”, „Jak będziesz się tak obrażać, to w ogóle nie będę się odzywać”;
– dopytywania: „No, ale czy to takie bolesne?, „Serio? I to Ciebie tak rani?”;
(uwaga, użyte tu trywializanki – trywializatory – to określenia wymyślone przeze mnie w celu zdjęcia ciężaru z tych nazw)
Jak widać, w powyższych przykładach, żadna z tych form nie jest troską, choć często za takie je uważa osoba komunikująca. Osoba zraniona odczuwa zupełnie co innego i wcale nie poprawia to jej nastroju. Nawet jeśli takie starania poprawiają nastrój, to tylko na chwilę, bo osoba zraniona zostaje z tym sama. Długofalowo będzie to miało negatywny wpływ na relację, a eskalując może doprowadzić do rozpadu tej relacji.
Jak to? Nawet jeśli te starania wynikają z troski i dobrych chęci?
Tu należy odróżnić troskę od kontroli, a co do dobrych chęci, to coś tam nimi można wybrukować…:-).
Jeżeli wchodzę w inne formy niż pełna AKCEPTACJA UCZUĆ drugiej strony, to nie wykazuję się troską. Raczej chcę kontrolować drugą osobę wraz z jej nastrojami, aby mieć wpływ na to jak odczuwa określone konteksty i by w przyszłości nie narażać siebie na porażki.
Najczęściej obrony mojego EGO, są stosowane jako:
– tłumaczenia się, to redukowanie mojego napięcia powstałego w wyniku tego, że zrobiłam/em coś niewłaściwego, przez co ta osoba ucierpiała i niechęć do wzięcia odpowiedzialności za ten stan;
– wypominki – sugestie, pod którymi często skrywam to, że podejrzewam drugą stronę o to, że mnie w jednej z tych sytuacji okłamuje.
– pouczki – próby przeforsowania swojej racji na temat tego, jak powinno się to „COŚ” czuć (!);
– dokuczki – uszczypliwości i dalsze niefrasobliwości mające na celu pokazanie „nic takiego się nie dzieje”;
– podmianki – zmiany tematu, to próby uniknięcia odpowiedzialności za swój udział w zaistniałej sytuacji;- porówniki – udowadnianie, że inni też tak mają, więc się nie mylę (pod porównikami kryje się sugestia: „to z Tobą jest coś nie tak”);
– przerzutki – przerzucanie odpowiedzialności na drugą stronę lub przejmowanie na siebie cudzej;- narzucanki – narzucanie woli, komenderowanie, (wraz z kolejnymi jako agresja obronna)
– poniżanki – deprecjonowanie, gnojenie,
– dopytywania np. dlaczego to drugą stronę rani, to wynik mojej potrzeby utrzymania nad tym kontroli;
– obiecanki – jako czcze obietnice i szantaże emocjonalne;
Te zwroty, to odruchowe, nawykowe sformułowania, jakie większość osób stosuje w odpowiedzi na usłyszane treści.
Największy wysiłek w jaki warto zainwestować,
aby poprawić wszystkie standardy swojego życia,
to (tylko/aż) wysiłek wkładany w powstrzymanie
SIEBIE przed nawykowym (nie)funkcjonowaniem.
Jak temu zaradzić?
Polecam analizę własnych zwrotów. Tego, i tylko tego, co my piszemy czy wypowiadamy do innych osób, szczególnie w tematach, które są dla nas drażliwe. Rozpoznając je możemy nad nimi popracować. Ważne, aby pamiętać o tym, że:
Jeśli COŚ w temacie, słowach, zachowaniu…
drugiej osoby jest dla nas drażliwe,
nasz umysł często dokonuje projekcji
swoich negatywnych odczuć i emocji na tę
osobę, a następnie odbiera jej zachowanie
jako atak personalny.
Warto o tym pamiętać, zanim wyeskalują nam emocje, ale nawet gdy zauważymy to post factum, to i tak jest dobrze. Większość społeczna nie jest w stanie tego dostrzec nawet po długiej analizie.
Czy to znaczy, że nasze emocje nie są zależne od tego co przekaże nam druga strona?
Nasze emocje, to nasze emocje, a emocje drugiej strony, to emocje drugiej strony. W tej metodzie, uczymy siebie, i odpowiadamy za swoje treści. Poprawa relacji następuje nawet, gdy nad sobą pracuje tylko jedna strona tej relacji.
Ja mam zająć się MOIM
drażliwym dla mnie tematem,
a nie tematem drażliwym partnera!
Jak przebiega taka analiza?
1. Określam czy jestem w tu i teraz i z osobą z którą jestem, czy zajmuję się produkowaniem myśli o osobie?
2. Sprawdzam, czy teksty, które piszę są sformułowane uniknięciowo czy dążeniowo.
3. Diagnozuję, czy to co piszę, jest wolne od obron mojego EGO – tłumaczenia się, wypominek, pouczek…?
4. Obserwuję, czy zachowuję asertywną formę „Ja-ok – Ty-ok”?
5. Szukam, jakimi „O-toczakami” rzucam w przeciwnika – ocenianie, obrażanie, ostentacja, oczekiwania…?
6. Całość analizy domykam rozwojowym zakończeniem.
Poszerzysz – rozwiniesz te punkty?
Chętnie :-).
1. Określam czy jestem w tu i teraz i z osobą z którą jestem, czy zajmuję się produkowaniem myśli o osobie?
– Ona: „Całe życie tak się prowadzisz…” – generalizując odnosi się do przeszłości, a nie do aktualnej sytuacji
– On: „Jak zawsze mi dokopujesz…” – generalizacja „jak zawsze” także odnosi się do przeszłości.
Odnoszenie się do przeszłości. Po pierwsze, osoba tak komunikująca, myślami jest z przeszłością, nie z nami na tu i teraz. Gdy komunikuję do osoby naprzeciwko, ale w myślach dokonuję odwołań do przeszłości, porównań do innych ludzi, sytuacji czy własnych opisów czy narracji, to nie jestem z tą osobą! Jestem z moimi odwołaniami, porównaniami i własnymi narracjami, a nie z drugą osobą! Ponadto, przeszłości nie da się zmienić! Osoba słysząc zwrot odnoszący się do przeszłości często doświadcza ignorancji drugiej strony i bezsilności wobec przeszłości.
Podobnie zadziała odnoszenie się do przyszłości, typu: „Nie martw się, jutro będzie lepiej”, czy: „Jak się tak będziesz odzywać, to się nigdy nie dogadamy.” Dodatkowo, w taki sposób kładziemy podwaliny pod samospełniające się proroctwo.
Warto w tym miejscu zaznaczyć, że osoba używająca generalizacji, nie jest z nami, tylko ze swoimi pomysłami na nasz temat. Zaś sama generalizacja, to zwrot, który jest uogólnieniem przyklejanym do nas pewnikiem, wskazującym na stałą cechę charakteru. Przez to, że zawiera jakąś część prawdy o naszej postawie czy zachowaniu w epizodycznych sytuacjach, nie potrafimy się przed nią bronić. Będąc bezradnymi wobec osoby przypisującej nam generalizację – naruszającą nasze granice, zaczynamy odczuwać złość.
Czy wszyscy tak to odczuwamy?
Byłaby to kolejna generalizacja :-). Nie, nie wszyscy mamy to tak samo „popsute”. Głównie jest to zależne od tego jak byliśmy wychowywani i od tego w jaki sposób nauczyliśmy się radzić sobie z niekomunikowaniem swoich odczuć i ukrywaniem emocji w obliczu dorosłych, a później innych osób.
2. Sprawdzam, czy teksty, które piszę są sformułowane uniknięciowo czy dążeniowo.
Często w życiu codziennym, nadużywamy zwrotów skierowanych na to czego nie chcemy. To powoduje, że minimalizujemy używanie zwrotów dążeniowych – określających to czego chcemy. W wielu źródłach są one nazywanie sformułowanymi pozytywnie. Dla przykładu:
zamiast: „nie chcę biedy”, powinienem używać: „chcę bogactwa”
zamiast: „nie lubię tańczyć”, powinienem używać: „lubię patrzeć gdy inni tańczą”
zamiast: „nie cierpię nudy”, powinienem używać: „lubię gdy coś się dzieje”
zamiast: „nie widzę więcej możliwości”, powinienem używać: „widzę, że znalazłem określone podpowiedzi”
Jak widać, nie zawsze są one na przeciwnych biegunach tej samej osi „od – ku” czy „nie – tak”, więc wymagają innego spojrzenia na sytuację, ale zaręczam, że warto to zrobić głównie dla siebie.
3. Diagnozuję, czy to co piszę, jest wolne od obron mojego EGO – tłumaczenia się, wypominek, pouczek…?
PO KWADRANSIE (więcej w artykule: „Najpierw tlen – jak nie wpadać w emocjonalne wybuchy – podstawowy zestaw ćwiczeń”), przypomnę: po kwadransie – od napisania, ale jeszcze PRZED WYSŁANIEM(!) polecam analizę pisanego esemesa, treści na messegerze, czy maila.
Dzięki prostej analizie mogę dowiedzieć się, czy pisząc:
a – obserwuję własne odczucia (co czuję czytając otrzymaną treść) i to, czy nie siedzę w cudzej głowie;
b – przyjmuję perspektywę drugiej strony i uznaję ją za prawdziwą niezależnie od własnych pomysłów;
c – powstrzymuję się od wygłaszania treści, które mogą drugą stronę ranić lub obniżać jej nastrój;
d – zatrzymuję produkcję własnych pomysłów na temat tego co odbieram od drugiej strony, w tym odłączam się od myśli, że to co robi/mówi druga strona jest wymierzone ku mnie lub przeciw mnie.
…a przy tym wszystkim, czy potrafię być sobą, zachować granice i autonomię oraz nie tracić wiary w dążeniu do współpracy.
Wrażliwość przybliża
nawet, gdy się oddalasz,
Drażliwość oddala
nawet, gdy się przybliżasz.
Tak więc, jeśli w treściach jakie przekazuję innym osobom, zminimalizuję obrony ego: tłumaczenie się, wypominki, pouczki, dokuczki, podmianki, porówniki, przerzutki, narzucanki, poniżanki, dopytywanie i obiecanki, to mam ogromną szansę na poprawę komunikacji.
4. Obserwuję, czy zachowuję asertywną formę „Ja-ok – Ty-ok”?
W naszym przykładzie mamy walkę:
„Całe życie (…) nie masz zapasu!” – Ja jestem „OK”, ty jesteś „NIE OK”
Po tych słowach, On mówi, że:
„Znowu mi (…) tego komornika!” – Ja jestem „OK”, Ty jesteś „NIE OK”
czyli w tym dialogu, oboje stawiają siebie wyżej, co zwykle prowadzi do walki i spacyfikowania jednej ze stron. Tym razem, kontratakowana kobieta zaczyna się bronić. Pozornie bierze winę na siebie, by przerzucić ją na drugą stronę wybranymi z opisanych powyżej, obronami swojego EGO.
5. Szukam, jakimi „O-toczakami” rzucam w przeciwnika – ocenianie, obrażanie, ostentacja, oczekiwania…?
Celowo odwołuję się tu do biblijnej opowieści. Jednak zanim rozpoznamy czy ktoś w nas takowymi „O” kamieniami rzuca, zobaczmy, czy aby i my nie używamy ich wobec innych. Właśnie takich, często wygłaskanych, uślicznionych kamieni – otoczaków. Jednak kamień, nawet wygłaskany, pozostaje kamieniem i rzucony krzywdzi podobnie. Wybierz dowolny tekst zdanie jakie napisałeś do drugiej osoby i przyjrzyjmy się wszystkim „O” kamieniom komunikacji. W wielu zdaniach, będzie tego, że o-ho, ho-ho, ho…o… O!
Ocenianie, osądzanie, obwinianie, oczernianie,
obelgi, odraza, odtrącanie, opryskliwość,
oszukiwanie, ostentacja, obojętność, ospałość,
ograniczanie, osaczanie, ostracyzm, obezwłasnowalnianie (w tym szantażowanie i zastraszanie)
oczekiwania, opozycyjność, odraczanie, odnoszenie się (porównywanie do innych lub przeszłości)
I dla przykładu:
„Całe życie tak się prowadzisz jak ten samochód! Od porażki do krachu! Nigdy nie masz zapasu!” – mamy w tym zdaniu: ocenianie, obwinianie, odnoszenie się do przeszłości, a w domyśle oczekiwanie, że się zmienisz.
„Znowu mi dokopujesz. Choć raz mi nie wypominaj tego komornika!” – tu odczytujemy: oczekiwania, odnoszenie się do przeszłości (mimo, iż wcześniej Ona nie wskazywała na komornika!), a w domyśle obwinianie i ocenianie. Pamiętajmy, że:
Czytam/słyszę, to co czytam/słyszę,
czyli dostaję to co dostaję,
a odbieram to, tak jak to odbieram,
i rzadko jest to to samo (?!).
6. Całość analizy domykam rozwojowym zakończeniem.
Przed samym zakończeniem analizy, warto:
– każdą z własnych ocen, epitetów metafor i porównań wysyłanych do drugiej osoby, przyłożyć do siebie, gdyż najczęściej posługujemy się tymi, które nas określają (często wprost) i nas dotyczą
– zadać sobie pytanie, czy moje komunikaty, mnie przybliżają czy oddalają od odbiorcy?
Na samo zakończenie, ja zadaję sobie pytanie:
Co w tej komunikacji zrobiłem dobrze i jakie kawałki / zachowania, zwroty z tego dialogu warto powielać?
Czy w każdej sytuacji mamy być tacy pozytywni do świata?
Raczej jestem za tym, abyśmy byli Świadomi. Jeśli chcesz komunikować do kogoś asertywnie czy ulegle, to tak komunikuj. Jeśli chcesz komuś dokopać, to mu dokop. Nie dlatego, ze Ci się wymskło, tylko dlatego, że taką podjęłaś/podjąłeś decyzję. Zrób to świadomie. Ucząc się tej metody, będziesz widzieć też „błędy” popełniane przez innych. Daj im szansę:
Każdy wobec Ciebie, może popełnić niezręczność lub błąd,
ale od Ciebie zależy, czy wyrozumiale stworzysz pole
do naprawy tej niezręczności lub błędu
czy wykorzystasz to jako okazję
do zrobienia gówno-burzy.
Zrobiło się tego strasznie dużo. Gdzie można nauczyć się takiej analizy?
Zachęcam do zapoznania się i poćwiczenia. Nawet samodzielnego. Już po pierwszym przeczytaniu tego artykułu, mając przed sobą treść samych punktów, i stosując zasadę: NAJPIERW TLEN, możemy z łatwością dokonać analizy tekstu przed wysłaniem go. Dalej to tylko kwestia chęci i wprawy.
W razie wątpliwości zapraszam w każdą trzecią środę miesiąca na spotkanie Klubu Świadomego Rodzica w Gdyni, a zamiejscowych, do pokoi w grupie UWAŻNOŚĆ I SZACUNEK na F.B. Chętnie poćwiczymy i odpowiemy na wszelkie pytania.
Do zobaczenia i usłyszenia
Andrzej Marian Kubiak