Terapia rodzinna – to pomoc rodzinie w rozwiązywaniu problemów wychowawczych, niwelowaniu konfliktów, kreowaniu ścieżek rozwojowych, zagospodarowaniu przestrzeni, a także we wprowadzaniu zmian w codziennym funkcjonowaniu. Często dotyczy także zmiany nawyków żywieniowych, a co najważniejsze odejścia od tworzenia scenariuszy z „trójkąta dramatycznego”. Dawniej rodziny postrzegały takie poradnictwo jako ostateczne działanie antykryzysowe, dzisiaj coraz więcej rodzin korzysta z pomocy coachów i wyspecjalizowanych psychologów w celu doskonalenia pożycia w rodzinie i ułatwienia drogi do zadowolenia.
Domownicy najczęściej twierdzą, iż do czynników mogących wpłynąć na zadowolenie należą zmiany zachowań tych niepoprawnych członków rodziny lub / i zwiększenie zasobów finansowych rodziny. Rzadko jest to prawdą. Obydwa czynniki (emocjonalny i materialny) rzeczywiście mają wpływ, ale najczęściej chodzi o sposób ich realizowania. W pierwszym przypadku: albo będziemy reaktywni poddając się sytuacji, albo będziemy świadomie podejmować określone działania. W drugim, zależnie od możliwości realizowania potrzeb: albo będziemy, patrząc na sąsiadów, zazdrościć im dokonań, albo to oni będą zazdrościć nam, chociaż…, właściwie, co nas to obchodzi? :-).
Podstawą jest gospodarowanie. Starożytni filozofowie tak nazywali oscylowanie między skąpstwem, a rozrzutnością. To my sami podejmujemy decyzje o tym, jak gospodarować poszczególnymi zasobami materialnymi (majątek, wydatki, inwestycje…) i niematerialnymi (czas, zdrowie, emocje, współżycie, relacje, itd.). Tu warto dodać, że nad wspólnym dobrem rodziny pracują zarówno ci, którzy się na siebie złoszczą, jak i ci, którzy za bardzo się kochają.
To w czym tkwią tajemnice szczęśliwości / normalności rodzinnej? W priorytetach rodziny. W tym, co jej członkowie uważają za sukces i w sięganiu po to. W jasno określonych zasadach (asertywność), poszanowaniu przestrzeni osobistej wszystkich członków rodziny i prawie do eksplorowania świata według własnych pomysłów. W chęciach do nauki i korzystaniu z szans rozwojowych.
Wychowywaliśmy się w różnych warunkach – zwykle bardzo odmiennych od tych, jakie panują teraz, a nasi rodzice starali się powielać „słuszne” zasady, jakie sami otrzymali od swoich rodziców. Często też stosujemy metody, które działały, gdy dziecko miało kilka lat, mimo iż dzisiaj ma o wiele więcej albo staramy się zapewnić dzieciom to, czego sami nie otrzymaliśmy. Takie przeterminowane „prezenty” powodują, że dzieci czują się niesłuchane (niewidziane) i narasta w nich poczucie krzywdy, frustracje i bunty, a te zwykle kończą się pouczkami, dokuczkami i pretensjami ze strony rodziców. Dlaczego tego nie zauważamy? Bo dzieci, które czują się niekochane, przestają kochać siebie, a rodziców kochają nadal (!). Jak to zmienić?
Po pierwszych spotkaniach zwykle uczymy się otwartego i empatycznego słyszenia i widzenia dzieci oraz siebie.Jeśli do tego wyłączymy, z języka używanego w rodzinie, komunikaty nakazowe oraz ignorujące, a włączymy komunikaty wspierające, stworzymy pole do samodzielności i odpowiedzialności. Takie warunki budują silną, niezależną rodzinę i bezpośrednio wpływają na prawidłowy rozwój emocjonalny dzieci i ich poczucie przynależności, a w ślad za nim zdolność pokonywania trudności i otwartość na świat. Zbudują rodzinę, gdzie „Miłość i zgoda domu ozdobą” – jak głosił napis na serwecie wiszącej nad stołem jadalnianym u mojej babci.