Każdemu z nas należy się chwila odpoczynku i radości. Polecam tu artykuły i zapiski Kamy. Jej lekkość pióra i ciut sarkastyczne ujęcie emocjonujących zdarzeń, napawa optymizmem przed kolejnym dniem. Dla mnie to prawdziwa uczta ugotowana z dodatkiem dowcipu dla lekkostrawności życia.
Andrzej Marian Kubiak
——————————————————————————————————-
ZBIÓR 2015 ROK
Na dobranoc – 01.12.2015
Olek (5 lat), leżąc koło mnie, nagle mocno się do mnie przytulił i mnie ugryzł…
Ja – Olek, to mnie bolało!
Olek – to tak z miłości!
Ja – jak się kogoś kocha to się go nie gryzie!
Olek…rzucając się całym sobą na mnie…zaczyna wbijać mi swoją twarz w mój policzek!
Ja, łapiąc oddech a to co?
Olek -jak co? To był buziaczek: miłości, zakochania i ożenienia…
Ja – też się synu kocham.
Kama
Ps. Buziaczek ożenienia był najbardziej wyrazisty …. dobrej nocy!
———————————————————————————-
🙂 🙂 🙂 – 11.11.2015
-Nie wiem jak wy…. ale ja wraz z orkiestrą Wojska Polskiego …. śpiewam…. hej kto Polak na bagnety ….i tradycyjnie reszta rodziny pokazuje mi palcem środek czoła…. nie wychowałam.
———————————————————————————-
Gimnazjalny patriotyzm! – 29 października 2015
Dzisiaj moja ukochana córuś zapowiedziała mi, że z okazji Święta Niepodległości musi zrobić kotylion i w związku z tym mam jej kupić materiały. Kupiłam a jakże wszystko co było dostępne.
Córka przepadła na całe popołudnie! Wylazła wieczorem z oświadczeniem, że mam się odsunąć od komputera bo ona musi orzełka wydrukować. No OK jak mus to mus. Patrzę co dziewczę robi a dziewczę drukuje stado orzełków w różnych konfiguracjach. Znam dziecię….. taka pilna to ona nie jest. Pytam zatem: Kiki a to po co?????
Kinia – moja klasa to idioci!
Ja – a dlaczego?
Kinga – bo nikomu się nie chce robić tych kotylionów!
Ja – i …?
Kinga – i biorę dychę za sztukę, mam już 5 chętnych!
Ja – (głupia mina)!
Kinga – tylko mi nie mów, że sobie w życiu nie poradzę!
Ja – chciałam coś jednak powiedzieć i rzuciłam….za materiały mi oddasz!
Kama
Ps. to się popisałam….
———————————————————————————-
🙂 🙂 🙂 – 8 listopada 2015 ·
Kobieta …matka, kobieta muza poetów, wątek o ucieleśnieniu przemilczę. A jeszcze było, że miłość cierpliwa jest…Zaraz zaduszę tego małego, rozwydrzonego wyjca ….słowami ….co kochanie?
Kama
———————————————————————————-
🙂 🙂 🙂 – 8 listopada 2015 ·
I warszawskie kolorowe sny ….czyli najazd na stolicę! – część II
Rano…kiedy budzę się rano…przywitało nas mile śniadanko i ploteczki u cioteczki. Ciotka okazała się bardzo dociekliwa i przepytała nas na okoliczność przyjazdu i planu pobytu, studiów, chłopaków, mężów, stanu zdrowia i planów na przyszłość. I tak zrobiło się południe.
Na szczęście Madzia ucięła to przesłuchanie, bo jak stwierdziła, „myśmy tu przyjechały zwiedzać a nie gadać!”
Uwolniłyśmy się…plan była taki: najpierw fryzjer, bo chyba trzeba jakoś wyglądać a później …..Warszawa stoi otworem!
W drodze do Wa – wy z uwagi na to, że problem z moimi butami nie został zażegnany, plan został skorygowany…najpierw wymiana, obuwia, potem fryzjer a potem hej przygodo.
Najwyraźniej byłam uczulona na coś co znajdowało się w tym obuwiu (typu klej czy cholera wie co), bo jak dojechałyśmy do śródmieścia to moje stopy znowu zaczęły pływać!
Dobra kupiłam nowe, bez mierzenia, bo z oczywistych względów pominęłam ten etap. Jeszcze tylko nowe skarpetusie i szukanie toalety w której na osobności można również skorzystać z umywalki.
Trochę zajęło. Dobra nuzie umyte, nowe buty przyodziane i już bez przeszkód przeszłyśmy do punktu drugiego. Fryzjer…
No i Madzia znalazła, jakąś sieciówkę, na prowincji jeszcze nie znaną, ale jak zapewniała koleżanka superrrr…..tak słyszała. Pomyślałam tylko o swoim budżecie….ale ok.
Okazało się, że rzeczywiście Madzia tylko słyszała bo w owych salonach strzyżono i modelowano tylko z wykorzystaniem naturalnych metod czyli zero chemii (typu lakier czy inne dobrodziejstwa) a tapirowaniu nie wspomnieć….Może i my z prowincji ale u nas ówczesna moda dyktowała zupełnie inne trendy. Przy kosmicznym rachunku …efekt:
Madzia wyglądała jakby ją krowa liznęła ja ….może nie tak źle, bo mnie tylko cielak siorbnął…słowem…..Ludwisia i Marysia.
Ludwisia była bardzo niezadowolona ze swojego wyglądu i zawlokła Marysię na „niezbędne” zakupy. Niezbędne zakupy to znaczy: grzebień do tapirowania, pianka i lakier. I zaś znowu szukamy dogodnego miejsca do zmiany image.
Jak już jakoś po tych zabiegach wyszłyśmy na ludzi to ogólnie stwierdziłyśmy, że cholera tak naprawdę to my nie wiemy gdzie mamy się udać na ten nocny podbój stolicy. Przypominam ówcześnie ….internet nie był wszędzie i nie znałyśmy wujka gogle!
Madzię, olśniło…Kama przecież ja mam kuzyna w Warszawie! Dodała wprawdzie, że go nie widziała od dzieciństwa ale co tam! Orzekłam dawaj kuzyna!!!
Madzia przy pomocy telefonu do mamusi (na wszelki wypadek już żeśmy się nie śmiały) zdobyła numer do kuzyna. Nawet był chętny się z nami spotkać i być naszym przewodnikiem po nocnym życiu stolicy……
Udałyśmy się na umówione miejsce. Madzia orzekła: Kama patrz!
Ja: – A na co przecież to twój kuzyn!
I jak tylko to powiedziałam dostrzegłam….o mój Boże…coś małego, bardzo wyrazistego macha. Czerwono-biało-zielone to barwy jego. Na szyi szalik w wspomnianych barwach. Odezwałam się:
Madzia – nie mów….!
Madzia – …. Chyba tak!
Ja: Legio Warszawa, ma Legio Warszawa, na zawsze pokochałem Cię – to my z nim?
Madzia: (zaczyna się tłumaczyć) ja go przecież nie widziałam od dzieciństwa!
Ja: A on ciebie?
Madzia: No też nie?
Ja: to co robimy no chyba, że masz śpiewnik legionisty?
Madzia: Jak k….co robimy ….spier……!
Nie aż tak gwałtownie, ale się rozeszłyśmy się w przeciwnych kierunkach …tak niby nic. Mi przypadł kierunek w którym stał kuzyn. Jak przechodziłam obok niego byłam pewna naszej decyzji. Chłopcze uśmiechnęło się …. Wiedziałam…, że dobrze zrobiłyśmy, bo to był kibic zaangażowany typu: Legio …oddam wszystko a uzębienie to tylko początek!
cdn…
———————————————————————————-
Oczyszczenie! – 14 października 2015
W czasie podróży SKM z Gdańska do Rumii dostaje ci SMS o treści następującej:
„Ciągłe borykasz się z problemami finansowymi! To klątwa od w 2 pokoleń ze strony ojca. Mogę to zmienić nawet dziś wieczorem. Dzięki mnie zyskasz pieniądze i radość, przywrócimy spokój i harmonie w Twoim domu. W prezencie całkowicie za darmo dostaniesz oczyszczenie SFERY DUCHOWEJ! SMS CZAR – zdejmie zły urok 2,46 zł!”.
I ja głupia nie zdjęłam uroku, bo to przecie klątwa nie od strony ojca tylko matki jak już! I co!
Wysiadłam z pociągu i idę po swoje auto aby od dworca udać się w dalszą drogę do domu. Już z oddali widzę białą przemokniętą karteczkę za wycieraczką. Wyciągam i czytam: wezwanie do stawiennictwa się w Straży Miejskiej z związku z popełnionym wykroczeniem tj. postój pojazdem ….. w strefie TAXI, które kwalifikuje się do ukarania grzywną w wysokości 100 zł!
Cholera muszę szybko poprosić o oczyszczenie i zdjęcie ze mnie tej klątwy za 2,46 zł., to może mnie tylko pouczą!
Kama!
———————————————————————————-
Cdn…… 15 października 2015
No dałam radę z tym praniem i zrozumiałam o co chodzi z tym systemem „wieszalniczym” w łazience, Rozwijam się!
Przyjechała córuś z wycieczki. Wlazła …zobaczyła i zapytała?
Gdzie mam się rozpakować?
Ja – nie wiem, musisz coś sobie zagospodarować!
Córka – no super mamusia!
Nie przejmuje się …najważniejsze nie dać się zwariować! Idziemy spać, bo rano dzwony biją. Zapytałam tylko Kingę czy jest spakowana do szkoły? Potwierdziła.
Odstawiłam „wrzoda” i „parcha” i znalazłam się w pracy…..dzwoni komórka…ciotka Anna.
Ja – no witam!
Ciotka – czy wszystko w porządku?
Ja – no tak a co się stało?
Ciotka – Bo wiesz, myśmy zostawili sąsiadowi klucze, żeby kwiaty podlewał i on dzwonił, że chyba u nas włamanie było.
Ja – Ciociu wszystko ok…to tylko Kinia wróciła z wycieczki i się rozpakowuje! No i pozdrów Malinowskiego!
Ciotka – no to pozdrowię.
Kama
———————————————————————————-
Przeprowadzki …wyprowadzki i wysiedlenia!
Nie powiem mam wprawę, remont to moje drugie imię. I coś dziwnego się ze mną dzieje jak wkraczam na pole prac remontowo budowlanych a konkretnie z moim przekazem. Delikatnie mówiąc daleko mi do perudyty. Ale tylko w zakresie wyrażania emocji.
Tak to już jest, że nie zależnie od rozmiaru, miejsca i przestrzeni jak coś trzeba zrobić to zostaje z tym sama!
Ale do rzeczy! Sprzedaliśmy wygodne i piękne mieszkanie i kupiliśmy dom na „lekkim” wygwizdowie. A, że gotówki nie zawile posiadaliśmy to pierwej sprzedaliśmy….i tym samym zostaliśmy „bezdomni”. Dom do odbioru za dwa miesiące no i jeszcze adaptacja!
Na szczęście było ciepło i wpadliśmy na pomysł, co by zaproponować mojej ukochanej cioteczce drobną zamianę. Ona się wynosi do mnie do domku letniskowego na wieś a my zasiedlamy do jej „M”.
Wypaliło! Nie no pomysł wspaniały!
To ogarnęłam, spakowałam, opisałam i żem gotowa! Mój małżonek przewiózł wszystkie graty nie zapominając o sprzęcie ….komputer, ruter itp. No i starym zwyczajem wziął i pojechał. Aj a z tym burdelem zostałam sama walizki, torby, kartony i inne majdanki. Nawet mnie córa opuściła, bo wyjechała na szkolna wycieczkę. A synuś, wówczas niespełna trzyletni raczej przeszkadzał niż pomagał.
I było buzi..buzi, ciotka dodała, że mi zrobiła miejsce w szafie i tak ostałam się sama! No cóż – pomyślałam trzeba się zagospodarować. Miejsce w szafie okazało się być „miejscuniem” chyba tylko na bieliznę. Ale cóż ….zrobiłam drobną reorganizację i jakoś się wpakowałam (reszta rodziny niech się martwi). Ok późno Olka trzeba umyć! Wysłałam chłopca do łazienki, który po chwili wyleciał trzymając w ręku szczękę.
Mamo – co to – zapytał?
Ja – zęby?
Olek – a czyje?
Ja – no chyba wujka Mariana!
Olek – to on ich nie ma w buzi?
No i tu nastąpiła pogadanka o zębach …no cóż. Szczęśliwie położyliśmy się spać w łóżku małżeńskim państwa K. Nie powiem zasnęłam…ale przebudziwszy się poczułam, że coś mnie gryzie …a tam gryzie, coś mnie zjada. Po analizie stwierdziłam, że je mnie okrycie …przykrycie! . Odarwszy zbrodniarza z pościeli ….zobaczyłam… sfilcowanego wielbłąda z wystającą sierścią! Jezu! Pomyślałam! Kupili to gówno z reklamy TV albo z innego spędu! Dobrze, że było ciepło, bo pozbywszy się „sierściucha” zasnęłam pod samą pościelą.
A rano …..kiedy budzę się rano! Chciałabym się sama obudzić! Obudził mnie ….nap…nie bardzo głośno bijący dzwon kościelny!
Ubrałam siebie i Olka i opuściłam to swoje nowe lokum. Jak już byłam w pracy poczułam…wącham siebie no tak to ja! Śmierdzę naftaliną! Cdn…..
Kama
———————————————————————————-
🙂 🙂 🙂 – 15 października 2015 ·
O matko i córko (Kinga lat 14)!
Byłam na etapie farbowania. Zwyciężyłam. Etap wygolenia połowy głowy też przeszłam. Teraz jestem w fazie” dredoloków”! Tu wyraźnie potrzebuję wsparcia.
Kama
Ps. Na wegetarianizmie poległam. Całe trzy miesiące nie „źre „ mięsa.
———————————————————————————-
Czytelniku, nie traktuj powyższych treści, jako wskazówek wychowawczych :-).