Odczyt nastąpił w dniu 16.12.2020 w Klubie Świadomego Rodzica
(artykuł w fazie roboczej, proszę o uwagi, opinie, pytania)
Czy takie istnieje? Czy można odejść od nakazów, zakazów, wyręczeń, odpuszczeń i wkręceń, w trakcie wychowywania dziecka? Czy asertywność to tylko ideologiczna, psychologiczna mrzonka?
Otóż, moim zdaniem, wszystkie metody (surowa, pobłażliwa, pokrętna i asertywna) mogą być potrzebne i stosowane. Chodzi o to, aby nie ugrzęznąć w jednej z nich, a stosować je adekwatnie do sytuacji.
Dlatego wychowanie asertywne polecam jako cel, do którego mamy dążyć w komunikacji z dzieckiem (i innymi), a nie jedyne utopijnie stosowane rozwiązanie.
Nadając kierunek: myślenie i szacunek, stwarzamy warunki do budowania wzorca otwartej, nieuzależniającej i odpowiedzialnej postawy. Który z rodziców nie marzy o takich dzieciach?
Zachowując szacunek do siebie i odnosząc się z szacunkiem do dziecka, a nie tylko z własnym pomysłem na to jak należy szanować innych (szerzej w dalszej części artykułu), jednocześnie uczymy i siebie, i dziecko, pokazując mu wzorzec godny naśladowania.
Potocznie asertywność kojarzy się z umiejętnością mówienia „NIE”. Dlaczego?
Tak, tylko potocznie. Często bierze się to stąd, że osoba ucząca się asertywności przestaje być reaktywna i emocjonalna, a co za tym idzie, także przestaje być podatna na cudze wkrętki. Jest to najbardziej widoczna przez otoczenie część zmiany, a to sprawia wrażenie, jakby nauczyła się odmawiać, czyli mówić „NIE”.
To też nie podoba się bliskim, przyzwyczajonym do tego, że strachem czy szantażem, przymilnością czy spolegliwością, smutkiem czy radością, planowaniem lub spontanicznością – odpowiednio sprofilowanymi sposobami, można było wpływać na osobę, aż tu nagle…, żadne metody nie działają.
To tak, jakby ktoś powyłączał wszystkie przyciski, a osoba nowo asertywna zaczęła działać autonomicznie, jak awatar, który wyzwolił się spod kontroli. Samodzielnie, a nie pod wpływem podpowiedzi, podpuszczeń, presji czy zachęt. Taki „Wkrętacz”, nie po to rozszyfrowywał nawykowe schematy oddziaływania na daną osobę, żeby nagle całe to rozpoznanie uznać za bezwartościowe.
To dlatego początkowy odbiór jest taki, że nowo asertywna osoba jest na „NIE”, bo nie robi tego, czego „Wkrętacz” chce. Najczęściej zarzuca się nowo asertywnej osobie, że stała się butna, niewdzięczna, niekulturalna, nieprzystająca, słaba, cienka…, licząc na to, że zmięknie i powróci do korzystnego dla Wkrętacza, starego schematu.
I dlatego asertywność często też kojarzy się z miękką arogancją i butą?
Tak. Często też kojarzy się z uległością, gdy nowo asertywna wcześniej należała do osób surowych i napastliwych. Oczywiście osoba nowo asertywna, wielokrotnie będzie jeszcze traktowana / sprawdzana pod kątem podatności na stare zabiegi. Będzie też poddawana nowym specjalnie dedykowanym sposobom, ale i te z biegiem czasu ustają (nikt nie jest idiotą, by marnować energię na przymus używania niedziałającego narzędzia).
Niektórzy odchodzą – znikają z otoczenia, ale większość dostosowuje się do nowych warunków, czyli zaczyna komunikować się z poszanowaniem praw obu stron – asertywnie. Brzmi jak bajka? Chcesz żyć jak w bajce? Zachęcam do stosowania Asertywnej Monitorowanej Komunikacji (AMK).
Wracając zaś do samego mówienia „NIE”, to najwyższy kunszt w AMK osiągają Ci, którzy potrafią odmawiać, przy jednoczesnym uznaniu argumentów drugiej osoby. To także najskuteczniejszy sposób, aby trwale nauczyć się odmawiania, przy poszanowaniu zdania i uczuć innych osób. To znaczy, że w mniejszym stopniu chodzi o odmawianie, a w większym o szczere bycie ze sobą na „TAK” i z innymi także na „TAK”, na tyle, na ile jest to zgodne z „TAK” na tyle, na ile jest to możliwe. Jeśli jest to niemożliwe, to o kompromisie decydujemy w jak największej zgodzie ze sobą.
Zdradzisz alchemię takiej asertywności?
Są tu tylko dwa komponenty: obserwacja odczuć i obustronny szacunek. Język szacunku i miłości, pozytywna dyscyplina, komunikacja bez przemocy, pozytywna komunikacja, serdeczna komunikacja, język serca… te określenia dotyczą tego samego, co Adekwatne Myślenie Kontekstowe połączone z Asertywną Monitorowaną Komunikacją (AMK + AMK), czyli właśnie asertywności.
No to objaśniłeś…, aż zrobiło się mrocznie i gęsto.
O. k., upraszczam. To sprowadza się do połączonego zestawu: MYŚLENIE I SZACUNEK. Wprowadzając nawyk obserwacji siebie, możemy uczyć się „zarządzania sobą”, aby poradzić sobie ze sobą w obliczu innych osób. Tak, najpierw ze sobą! Reszta umiejętności komunikacyjnych przyjdzie nieomal sama.
Nasz umysł świetnie odczytuje sygnały i koordynuje pracę prawej i lewej ręki, nogi, oka… Podobnie szybko uczy się obserwacji otoczenia i własnych odczuć oraz układania właściwych gestów i zdań. Już po jednym dniu warsztatowym zauważamy znaczące efekty.
Wspomniałeś „warsztatowym” – czy to jedyna droga do nauki asertywności?
Nie, ale najprostsza. Taki trening umiejętności społecznych w grupie, to możliwość mnożenia przykładów i szerszego poszukiwania rozwiązań. W warunkach domowych (covidowych) też można próbować, tyle, że przykłady z życia wzięte będą pojawiać się tygodniami, a tu, każdy coś doda od siebie i jest materiał do ćwiczeń :-). Ponadto warsztat zawiera w sobie kondensat istotnych dla tematu informacji oraz stwarza możliwość dopytania o kwestie mniej zrozumiałe, co pozwala na pełniejsze zrozumienie tematu i łatwiejsze wdrażanie.
Ot, dla przykładu odrobina teorii:
Asertywność polega na szacunku
do siebie i innych osób oraz braniu
odpowiedzialności tylko za swoje
intencje i pokusy, myśli i słowa,
decyzje i czyny, a także tego skutki.
To uczciwe i swobodne wyrażanie
własnego zdania i swoich potrzeb,
bez naruszania granic fizycznych
i psychicznych, żadnej ze stron.
To postawa otwarta, empatyczna,
grzeczna, ale stanowcza i w pełni
akceptująca siebie i innych ludzi.
Można jeszcze dodać, że asertywność to także umiejętność przyznawania się do błędów.
I już? Można przejść do praktyki?
Jak najbardziej. Uczciwym będzie jeszcze zapytać, czy uczestnicy będą chcieli poznać sens swoich myśli oraz prawdziwy wpływ cudzych komunikatów na siebie.
Tak więc spytam czytelnika: Czy na pewno chcesz obserwować swój umysł, bo:
Jeśli zaczniesz obserwować swój umysł,
jego pokusy i motywacje, to wiedz, że:
będzie gryzło, dokuczało,
gilało, rozanielało,
złościło i zniechęcało,
lecz najważniejsze, że będzie
„się” naprawiało(?)!
Jeśli nadal chcesz obserwować swój umysł, to zapraszam do dalszego czytania.
Posłużę się przykładami zaproponowanymi przez uczestników takich warsztatów.
1. „Czemu zawsze się spóźniasz”? – To pytanie, które zmusza do tłumaczenia się i nie ujawnia niepokoju osoby pytającej. Asertywna odpowiedź dziecka: „Przedwczoraj byłem przed czasem”.
2. „Czy mógłbyś chociaż pościelić łóżko? Wstyd, żeby zapraszać gości w taki bałagan.” – To nie jest prośba, tylko: a) w pierwszym zdaniu pytanie o sprawność fizyczną b) w drugim zdaniu wzbudzanie poczucia wstydu. Tego typu komunikaty, obniżają samoocenę dziecka i dają mu poczucie wybrakowania, często na całe życie. To, że mamie jest wstyd, nie oznacza, że ma to poczucie przerzucać na dziecko. Asertywna odpowiedź dziecka: „Mógłbym pościelić. Przemyślę to.” i od niego zależeć będzie czy tej czynności się podejmie, czy nie.
3. „Trzeba ugotować obiad, bo mnie nie będzie.” – Kto ma ugotować obiad? Kto bierze odpowiedzialność za obiady? Asertywna odpowiedź dziecka: „Tak, trzeba.” i jak wyżej. Polecam dzieciom metodę „na słonia”, czyli powolne (CO POWOLNE?) z przemyśleniem, odważne (słoniowi nic nie zagraża) i łagodnie, przy spokojnym oddychaniu, aby nie wdać się w cudze emocje oraz na dopytywaniu rozmówcy o niezrozumiałe kwestie. (TO ZDANIE NIE MA ŻADNEGO MERITUM)
4. „Napisz jak będziesz w domu.” – To forma narzucania woli bez wyboru, czyli rozkaz (niezależnie od tonu głosu). Taki nakaz bez alternatywy, to granat wrzucony w wolność dziecka. Badacz tego problemu, Jack Brehm dowiódł, że kiedy odczuwamy wewnętrzny przymus do wykonania jakiejś czynności i brak wyboru, to powstaje w nas uczucie oporu (prawo reaktancji). Wtedy postępujemy odwrotnie niż oczekuje naciskająca osoba, byle odzyskać poczucie wolności. Chęć stawiania oporu mija, gdy dostajemy wybór. Asertywna odpowiedź dziecka: „Będę się starać, by o tym pamiętać.”.
5. „Ugotowałam pyszny bigos, ile Ci nałożyć?” – mówi nachylająca się z półmiskiem ciocia. – To forma narzucania woli, zarówno co do tego co dziecko ma jeść, jak i sugerowania oceny (pyszny, dla kogo?). W takiej sytuacji, niektóre dzieci odruchowo odmawiają i nie wiedząc dlaczego biorą coś innego. Nawet, gdy bigos pachnie dziecku najbardziej i bez „zachęty” cioci wybrałoby go w pierwszej kolejności, to zgodnie z prawem reaktancji zrezygnuje z niego. Z kolei wiele innych dzieci nabiera ten bigos i go je, aby być grzecznymi, chociaż nie mają na to ochoty. Asertywna odpowiedź dziecka: „Ciociu, pozwól, że wybiorę sobie to na co teraz mam ochotę.”.
6. „Miałaś być wieczorem. Azor czeka”. Co ma Azor do obecności wieczorem? Czego osoba ma się domyślać? Asertywna odpowiedź dziecka: „Tak, chciałeś abym była wieczorem, ale jestem teraz.”. Jako, że pytanie: „na co czeka Azor” mogłoby być odebrane jako impertynencja, to łatwiej strawny będzie zwrot: „Chętnie wyjdę z Azorem za godzinę. Co Ty na to?” – Takie przywracanie „tu i teraz”, stosowane metodą zdartej płyty dobrze działa na rodziców. Jest to też doskonała metoda na rozmowy z dziadkami, którzy stawiają nas na „dzień dobry” w poczuciu winy słowami typu: „Nikt nas tygodniami nie odwiedza, nikt się nami nie interesuje, nareszcie jesteś, czego się napijesz?”. Tu dodatkowo pojawia się próba narzucenia woli w postaci „napij się”.
7. „Wszystko muszę za Ciebie robić, życie Cię nauczy.” – Odpowiedzialność za wychowanie, do osiemnastki jest po stronie rodziców, więc przerzucanie odpowiedzialności na „życie” nie jest w porządku. Asertywna odpowiedź dziecka: „Dziękuję mamo, że tak wiele dla mnie robisz, ale daj mi więcej przestrzeni na naukę samodzielności”.
8. „Kiedy Ty z tego wyrośniesz?” – Z czego? Kto kogo wychowuje? Czekając aż dziecko samo z „tego wyrośnie”, rodzic skazuje je i siebie na łańcuch cierpień. Rodzic będący “chodzącym ideałem”, który nie popełnia błędów (a nie ma takich), pokazuje swojemu dziecku, że ono także musi być takie samo. Kończy się to tym, że dziecko jest takie jak on! Jednako odległe od ideału. To bardzo irytuje takiego rodzica, bo pokazuje mu jego niedoskonałości jak w lustrze. Asertywna odpowiedź dziecka: „Jak będę miał metr osiemdziesiąt.”.
9. „I o co się mażesz?” – Nie o co, tylko z jakiego powodu, a jeśli powód jest wiadomy, to jest to nieakceptowanie jego emocji i uczuć. W dziecku, które w takiej sytuacji czuje się nieakceptowane (odrzucane), będą się uruchamiać mechanizmy obronne w postaci odcinania się od emocji i zaprzeczania uczuciom. Powstające z tego tytułu poczucie wstydu i wadliwości będzie w przyszłości zaniżać jego poczucie wartości własnej. Asertywna odpowiedź dziecka: „O prawo do moich uczuć.”.
Oczywiście przykłady, można by przytaczać bez końca, ale ich celem jest tylko wskazanie kierunków. Zachęcam do samodzielnych poszukiwań pomysłów w tworzeniu podobnych komunikatów i doskonaleniu siebie w ich stosowaniu.
Czy podane tu asertywne odpowiedzi dziecka możemy stosować także jako dorośli do dzieci i dorosłych?
Dokładnie tak. Tu dotykamy w pełni metody treningowej, dotyczącej umiejętności społecznych.
Każda wypowiedź asertywna
to szacunek do siebie i rozmówcy
niezależnie od różnicy ich
wieku, płci, narodowości etc.
Proszę, podaj kilka przykładów jak można się odezwać do dziecka i jak rozumiem do innych dorosłych.
Wrócę do już wcześniej opisanych sytuacji i przedstawię pomysły „naprawy” powyższych komunikatów, wybrane z zaproponowanych przez uczestników:
Ad.1. Rodzic mówi o tym co czuje i czego potrzebuje. Nie o spóźnianiu, tylko o punktualności (semantyka):„Niepokoję się, gdy nie ma Ciebie na czas. Co może Tobie pomóc w punktualnym wracaniu do domu?”.
Ad.2. Pozostawiamy dziecku wybór: „Proszę pościel łóżko albo ja to zrobię.” Jeżeli jest to starsze dziecko, możesz wymyślić alternatywę, z której dziecko będzie mniej zadowolone lub podać naturalną konsekwencję, ale nie karę.
Ad.3. „Proszę ugotuj dzisiaj za mnie obiad dla taty i dla siebie albo .… i tu, zależnie od rozwiązań rodzinnych, podanie takiej alternatywy, która nie będzie karą tylko naturalną konsekwencją.
Ad.4. Jeśli rodzic potrzebuje tej informacji, to ostatecznie on ma zadbać o skutek: „Dla mojego spokoju, proszę napisz sms jak wrócisz do domu. Jeśli zapomnisz, to pozwól, że po 22—giej do Ciebie zadzwonię.”
Ad.5. Jeśli jako ciocia chcesz usłyszeć ocenę, to uczciwie o to poproś: „Proszę, oceń mój bigos.” (bez podsuwania półmiska).
Ad.6. Jeśli była umowa, że córka miała wrócić wieczorem, to można spytać: Co może w przyszłości pomóc Tobie w dotrzymaniu umowy?”. Zaś co do Azora…to zostawiam czytelnikom.
Ad.7. No cóż, jeśli mama „musi” wszystko za Ciebie robić, to znaczy, że czuje się przymuszona (przez kogo?), a to ma niewiele wspólnego z dzieckiem. Przyznanie się do swojej skłonności w „wyręczaniu”, wiele by tu pomogło np.: „Nie radzę sobie z moją niecierpliwością, więc wolę zrobić to za Ciebie. Liczę też na to, że zdążysz się jeszcze tego nauczyć.” – ale który rodzic się do tego przyzna?
Ad.8. Jestem za tym, aby samemu radzić sobie ze swoimi frustracjami i nie przerzucać ich na innych. Każdy z nas ma jakieś nawyki, z których nigdy nie wyrasta, więc warto uszanować drugiego człowieka, takim jakim jest razem z jego nawykami. Jeśli zaś jest to nawyk, który według rodzica należy zmienić, to warto, aby rodzić sam też zaangażował się w pracę z dzieckiem nad taką zmianą i popracował razem z nim.
Ad.9. W takich sytuacjach warto poradzić sobie ze swoimi odczuciami na widok swojego płaczącego dziecka i opisać sytuację bez zniekształcania: „Widzę, że płaczesz. Rozumiem, że bardzo zależało Tobie na pohuśtaniu się. Mi też czasem jest przykro, gdy coś nie idzie po mojej myśli. Może poczekasz, aż kolega skończy albo podejdź do niego i spytaj czy zechciałby teraz wpuścić na chwilę Ciebie?” – taki otwarty dialog z przytuleniem, to także lekcja radzenia sobie z emocjami dla Was obojga.
Czy jest jakiś uproszczony schemat budowy tych zdań?
W zasadzie wszystkie treści, na ile to możliwe, sprowadzają się do opisu i wyrażenia siebie. Opisu sytuacji i uczuć oraz wyrażeniu potrzeby, podziękowania, prośby czy pytania w zależności od kontekstu.
To dlaczego w rozmowach potocznych tak rzadko używamy asertywnych komunikatów?
Do wielu przyczyn należą: lęk przed odmową, nadmierna kontrola, niewiedza, brak konfrontacji ze swoimi odczuciami i emocjami i po prostu nawyki wyniesione z domu. Ponadto, komunikacja asertywna stwarza większą szansę dla drugiej strony na samostanowienie i decydowanie czy coś zrobi lub powie, a nie każdy potrafi poradzić sobie z odmową.
Łatwiej jest w „dobrej wierze”
narzucać innym swoją wolę
lub oskarżać ich o działania inne
aniżeli te, które uznajemy za słuszne,
niż poradzić sobie ze sobą i własną
niezgodą na określony stan rzeczy,
czyli za to, że inni myślą, mówią,
czynią inaczej niż „po mojemu”.
Skoro to nawyki, to podczas nauki asertywności będą pojawiać się krocie tych błędów!
Rzeczywiście może tak być, ale istotnym jest, aby dążyć do takiej komunikacji i co najważniejsze, nie zniechęcać się niepowodzeniami. Przecież, jak mawiał Winston Churchill: „Sukces polega na przechodzeniu od porażki do porażki bez utraty entuzjazmu”, a entuzjazm będzie tu bardzo ważny do budowania pozytywnej atmosfery.
Jeżeli ktoś wcześniej nie umiał i nadal będzie się zdarzać, że odezwie się nieasertywnie, to świat dziecka się nie zawali. Jako rodzice, nie bierzmy na siebie całej odpowiedzialności za to, co ono z tymi doświadczeniami zrobi w przyszłości. Taka szczepionka być może lepiej przygotuje go do życia, ale bez przesadzania.
Dla rodziców jest to okazja, aby uczyć się razem z dzieckiem także innej – dążącej do współpracy – metody komunikowania. Metody, której uczą się dzisiejsze pokolenia maluszków, nawet w przedszkolach (np. Montessoriańskich).
A co, gdy mimo naszej pracy dziecko będzie próbowało wpływać na nas nieasertywnymi metodami?
Zawsze należy wysłuchać je ze szczerą, bezkrytyczną ciekawością, zadbać o uczucia i właściwą atmosferę.
Co prawda my też nie od razu nabierzemy przekonania do nowej metody, gdyż stara wciąż będzie bliższa tym bardziej, że:
Łatwiej jest w dobrej wierze krzywdzić,niż bez wiary cudze krzywdy naprawiać.
Dopiero obserwując swoje pokusy i motywacje, możemy rozpoznać „dobrą wiarę” i w zgodzie z nią zacząć postępować. Proszę mi uwierzyć w to, że świat nabiera nowych barw, gdy zamiast błędnych celów, zaczynamy otwarcie i wprost mówić o naszych odczuciach, potrzebach i jesteśmy wysłuchani w pełni i z szacunkiem. Osoby, z którymi współdziałam w tej dziedzinie, na co dzień doświadczają cudownych przemian własnych i otoczenia.
Czyli mówimy o tym jak zacząć postępować asertywnie?
Dokładnie tak. Korzystając z tego, że jest to ostatnia w tym roku trzecia środa miesiąca, życzę wszystkim uczestnikom Klubu Świadomego Rodzica i czytelnikom strony ETITO, Świąt pełnych ciepła w relacjach i obustronnej:
empatii i szacunku,
decyzyjności i sprawczości,
odpowiedzialności i mądrości,
otwartości i elastyczności,
a od Nowego Roku, wielu sukcesów i radości z ćwiczenia, zauważania i doświadczania w życiu codziennym Asertywnej Monitorowanej Komunikacji połączonej z Adekwatnym Myśleniem Kontekstowym, a sobie…, a sobie życzę abyście jak najczęściej się spotykali z trzecim składnikiem metody 3 A M K, jakim jestem ja.
Andrzej Marian Kubiak.